Para wybrała już menu na wesele i na stypę dla gości, którzy przyjdą na wesele
- Ania szacuje, że na 50 osób zarażonych COVID-19 przy wiejskim stole przypadnie co najmniej jedna ofiara śmiertelna ze strony jej rodziny, więc skoro na weselu pierwszy będzie rosół, to na stypie podamy flaczki - twierdzi Patryk, narzeczony Ani, który właśnie skończył ustalać menu z domem weselnym.
- Gdy tylko premier Mateusz Morawiecki powiedział, że koronawirusa nie trzeba się bać, dodałam do katalogu usług stypy - przyznaje pani Marzena, wedding plannerka.
Ania i Patryk planowali wesele od dwóch lat, więc nie będą go teraz przekładać. Przecież sam Mateusz Morawiecki wyraźnie powiedział, że COVID-19 jest w odwrocie. Zamiast tego ustalili, że skoro na weselu będzie schabowy z pieczonymi ziemniaczkami, to na stypie podadzą zrazy z kluskami śląskimi.
- Każdy, oprócz słodkiego upominku z podziękowaniem za obecność na weselu, znajdzie przy swoim miejscu zaproszenie na najbliższą stypę - cieszy się Ania. - Obiecujemy, że menu będzie zupełnie inne, a DJ zamiast "Cheri cheri lady" puści na przykład coś Pendereckiego.
Wedding plannerka proponowała, by od razu wytypować 89-letnią ciocię Henrykę lub jej 92-letniego małżonka Stasia i wydrukować nazwiska na zaproszeniu, lecz młoda para postawiła na uniwersalne zaproszenia in blanco.
- Brat ma co prawda 23 lata, ale w przeszłości często chorował na zapalenie płuc, więc może zejść na współistniejącą - twierdzi Ania. - W każdym razie połączymy to z poprawinami, żeby zejść trochę z kosztów.
Premier Mateusz Morawiecki miał rację mówiąc, że "już teraz nie trzeba się bać koronawirusa", co potwierdzają także właściciele sal weselnych.
Hitem jest już pakiet 2-w-1: jeżeli organizatorzy wesel zdecydują się na stypę w ilości 150 osób minus jedna, zapłacą za całość taniej o 25 procent.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.