Straszna teoria: COVID-19 wymyślili celebryci z Polski, by wrócić do zbiorowej świadomości

Łukasz Jadaś
Mieszkańcy całej Polski zostali zmuszeni do kwarantanny. Znużeni Polacy siedzą w domach i czytają wszystko, co przewinie im się przez Fejsa. Czas zadać pytanie: komu taka sytuacja jest na rękę? Kto na tym najbardziej korzysta?
Fot. YT/wRealu24/123rf.com
Stawiamy odważną tezę: silna grupa zapominanych przez Polskę celebrytów wzięła się w białych rękawiczkach za deprogramowanie mózgu Polaków. Chcą sprawić, by media znowu zaczęły o nich pisać. Brzmi jak szalona teoria spiskowa?

No to przyjrzyjmy się się faktom.

Dziwnym zbiegiem okoliczności, pandemia koronawirusa zbiegła się w czasie z medialnym powrotem wielu zapomnianych polskich celebrytów. Wielu z nich nie wydało żadnej płyty od 2001 roku (Norbi to wyjątek potwierdzający regułę - przyp. red.) Dlaczego więc nagle widzimy na Facebooku posty Ivana Komarenko, Edyty Górniak, Mariusza Pudzianowskiego, Dody czy Moniki Zamachowskiej o szczepieniach i medycynie alternatywnej?


- Nie chcę wskazywać palcami, ale wielu z nich po raz ostatni widziano publicznie prawdopodobnie ok. 2004 roku, na premierze "Nigdy w życiu", gdy przypadkiem przemknęli przy szwedzkim stole za Danutą Stenką - mówi nam uważny obserwator polskiego show-biznesu.

Przypomnijmy, że już w 2017 roku na łamach magazynu "Nature" ukazał się artykuł, w którym ostrzegano przed wydostaniem się niebezpiecznego wirusa z laboratorium badawczego w Wuhan. Co działo się z polskimi celebrytami w tym czasie? Sprawdziliśmy to.

Porozmawialiśmy z kilkoma słuchaczami polskiej muzyki rozrywkowej. Każdy stwierdził, że w latach 2004 -2020 widział w Polsce np. Brodkę, Artura Rojka, Sorry Boys, Beatę Kozidrak, Hańbę!, Quebonafide, Bitaminę czy Melę Koteluk, ale żadnego z celebrytów, którzy zaczęli wracać do mediów od marca 2020, sobie nie przypomina.

Dlaczego pojawili się z powrotem dopiero w 2020 roku, gdy na świecie zaczęła szaleć pandemia? Trudno mówić o zwykłym zbiegu okoliczności, gdy prawie 10 tysięcy osób zaczęło nagle szerować wywiady z piosenkarkami i piosenkarzami, którzy nie wypuścili nawet singla.

Można tłumaczyć to tylko w jeden sposób: to zapomniani celebryci z Polski w 2004 roku zaszyli się w Wuhan i poświęcili ponad 15 lat na pracę nad najniebezpieczniejszymi patogenami na świecie, by następnie uwolnić koronawirusa, uwięzić ludzi w domach i zmusić ich do czytania na swój temat.

- W normalnych okolicznościach mogliby tylko o tym pomarzyć - podkreśla ekspert.

Czy można mówić o przypadku, gdy zapomniane gwiazdy powróciły do zbiorowej świadomości w momencie, gdy w Polsce ruszyła technologia 5G, umożliwiająca oglądanie programów Marcina Roli w 4K na odległość?

- Nikt oprócz nich nie czerpie żadnej korzyści z kwarantanny - podkreśla ekspert. - Mamy do czynienia z ekspertami, którzy doskonale znają media i wiedzą co i kiedy powiedzieć, byle się kliknęło.

Wymowne jest także milczenie Chin na ten temat 15-letniego pobytu grupy celebrytów z Polski w tajnym laboratorium w Wuhan: władze nigdy nie przyznałyby się do tego.

Ekspert ostrzega tymczasem, że ich powrót na Pudelka i do zbiorowej świadomości będzie tak naturalny, że nikt nawet tego nie zakwestionuje. Powoli powrócą do mainstreamu i każdy powie, że przecież zawsze tam byli, niczym Anna Lewandowska.

Nagłówki z ostatnich dni zdają się potwierdzać, że ten proces już się zaczął.

Wake up, sheeple.

To jest ASZdziennik. Wszystkie teorie zostały zmyślone, ale czy aby na pewno?