Bojaźń i drżenie 28-latki. Próbuje włożyć dżinsy sprzed kwarantanny

Marta Nowak
W życiu każdej z nas zdarzają się momenty ciężkiej próby, kiedy musimy zebrać całą swoją odwagę. Czasem to nowa praca, czasem wyjście z toksycznego związku, a czasem rzucenie tego wszystkiego i wyjazd w Bieszczady, aby tam wypasać kozy i odnaleźć wreszcie szczęście. A na przykład 28-letnia Kinga z Bydgoszczy właśnie usiłuje przymierzyć dżinsy.
Fot. 123rf.com
Takie sprzed kwarantanny.

Dziś 28-latka może już tylko myśleć z nostalgią o chwilach, kiedy świat był jeszcze młody, wizyty w sklepach - bezpieczne, a jej ciało ważyło 62 kilo.

- Miesiąc temu pasowały idealnie - opowiada Kinga, trzymając w rękach parę spodni w rozmiarze M. - Jak będzie teraz? Bóg jeden wie.

To prawda. Jeszcze cztery tygodnie temu materiał ulubionych dżinsów Kingi gładko przechodził przez łydki, uda, a potem można było jednym płynnym ruchem zasunąć rozporek i zapiąć guzik.

- Te czasy może już nie powrócą - wieszczy ponuro 28-latka.

Obawy bydgoszczanki biorą się z tego, że w czasie kwarantanny jadła głównie pizzę na dowóz, pad thaia, makaron i czekoladę, a nosiła głównie dresy, dresy, dresy i dresy.


Jak dowiaduje się ASZdziennik, Kinga nie jest sama. Dokładnie ten sam problem ma jakieś 95% wszystkich Polek, które w czasie pandemii pracowały z domu.

Bo pozostałe 5% to te typiarki, które w kwarantannie ćwiczyły z YouTube'em zamiast dwanaście razy dziennie jeść, co im w ręce wpadło.

I z nimi to nie gadamy.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.