7 zdań, których nigdy nie wypowiesz, układając puzzle
Układanie puzzli jest jak pieczenie chleba, ćwiczenia fizyczne albo rozmowa z partnerem/partnerką. Normalnie nie przyszłoby wam do głowy to robić, ale na kwarantannie spróbujecie, żeby tylko czymś się zająć. Oto 7 zdań, których ci, którzy zstąpili na mroczną ścieżkę Trefla i Ravensburgera nigdy nie wypowiedzą.
Nie wiemy, jakim potworem musiałby być, żeby nie zacząć od ramki. To tak, jakbyś jadł delicje, zaczynając od galaretki.
2. Niesamowite! Każdy z tych puzzli wygląda zupełnie inaczej od innych!
W rzeczywistości masz 1200 identycznych kawałków w żółto-sraczkowatym kolorze, z których każdy może być jesiennym lasem, roztopionym serem albo jeszcze czymś innym.
3. Dzięki, nie potrzebuję pudełka, sam dojdę do tego, gdzie pasuje ten element.
Oczywiste kłamstwo. Układając puzzle w dwie osoby w jedno popołudnie podajecie sobie pudełko z obrazkiem średnio siedemnaście tysięcy razy.
4. Potrzebuję elementu, którego w sześćdziesięciu procentach wypełnia akwamaryna, w trzydziestu pięciu ciemny beż, a na jego wypukłej części widać odrobinę karmazynu.
Tak naprawdę takie zdanie brzmiałoby "Ej, widziałeś gdzieś taki niebiesko-szary z czerwonym dzyndzlem?".
5. Najpierw wykonam wszystkie swoje obowiązki, a dopiero potem wezmę się za układanie.
Tak by to wyglądało, gdybyś był/a racjonalną osobą, która nie robi sobie przerwy w pracy zdalnej co 15 minut, bo "musi ułożyć jeszcze tylko ten fragment jeziora, tak niewiele zostało".
6. No, te 5000 elementów to była fajna rozgrzewka, pora zamówić coś trudniejszego.
W rzeczywistości po ułożeniu puzzli 5000 tysięcy elementów twoje ciało pada obok nich na podłogę, a dusza ulatuje ku niebu, bo wreszcie jest wolna.
7. Układanie puzzli znacznie poprawia stan mojego zdrowia psychicznego.
HahahahAHAHAHAHAHAHA. Nie.
To jest ASZdziennik, ale żadne z tych zdań naprawdę nigdy nie zostało wypowiedziane na #HomeOffice2020.