Facebook/Undercoverdachshund, Terry Johnston

Mieszkańcy kanadyjskiej Oshawy mają od niedawna dodatkową motywację, by wychodzić na spacery. Jest bowiem szansa, że spotkają sąsiada przebranego za psa.

REKLAMA

To miał być taki jednorazowy żarcik. Richard Luchford przebrał się za wielkiego jamnika i wyszedł na dwór ze swoją suczką Mią. Liczył, że może parę osób się uśmiechnie, jednak moc pozytywnych reakcji ze strony przechodniów sprawiła, że poczuł zew niesienia radości.

Żona i córka pomogły mu przenieść się z Oshawy do social mediów, gdzie dzieli się swoimi uroczymi wybrykami. A trochę ich już było. Wielki jamnik błądził alejkami sklepowymi, otwierał rok szkolny w podstawówce, rozdawał róże napotkanym kobietom i odwiedził centrum seniorów.

Dewizą Richarda jest „smiles for miles” (ang. „uśmiechy za mile"). To taka zdrowsza forma robienia kroków, bo nie dość, że Mia i jej właściciel zażywają ruchu, to jeszcze rozbawiają napotkane osoby (a przecież śmiech to zdrowie). Sam Richard stwierdza, że jest to jego odpowiedź na ogrom zła i nienawiści na świecie.

Mapa pieskowego dobra powoli się rozszerza. Rada oddalonego o 8 kilometrów od Oshawy miasta Whitby wręczyła Richardowi certyfikat uznania za radość, którą wniósł w lokalną społeczność. Pojawili się już nawet jego naśladowcy. Pewna kobieta zaczęła wychodzić na dwór w trudnym do zidentyfikowania kostiumie, który dla nas wygląda jak ogromna kupa w czapce świętego Mikołaja.

logo
YouTube/CBC News Toronto

Czekamy aż ten trend zawita do Polski. Może uda się dokonać niemożliwego i nasi rodacy zaczną się uśmiechać?

To jest ASZdziennik, ale to prawda.