Niebezpiecznie na spacerach. Gangi szopów, które zimą opanowały miasta, są bardzo brutalne

Łukasz Jadaś
Zaczęło się od pobić, rozbojów, wymuszeń, a dziś mamy już pierwsze przypadki uprowadzeń dla okupu, tortur i morderstw ze szczególnym okrucieństwem. Policja apeluje: zostańcie w domach. Gangi szopów, które przejęły już blisko 500 miast w Polsce, nie mają skrupułów i wykazują się coraz większym okrucieństwem.
Fot. 123rf.com / Wikimedia Commons
Wiadomo, że członkowie gangu pochodzą z Ameryki Północnej i Środkowej. Po sprowadzeniu do Europy szybko wymknęły się z ferm i zaczęły organizować struktury w lasach.

Zdaniem policji, na moment wyludnienia miast w Polsce czekały cierpliwie od kilkudziesięciu lat.

- Czarne maski wokół oczu, bezlitosny kodeks i brutalne zbrodnie - tak o gangu szopów praczy mówią przedstawiciele Komendy Głównej Policji w Warszawie. - Tereny od Białołęki po Śródmieście są stracone, walczymy jeszcze o południe miasta od pasa Włochy-Rembertów.

O grupie pod wodzą charyzmatycznego wodza ps. "Meeko" zaczęło być głośno na początku marca. Gangi zaczęły okradać składy papieru toaletowego i składy importerów ryżu, czym wywołały tajemnicze braki na sklepowych półkach.


- Szybko pojawili się lokalni watażkowie, którzy dzięki zgodzie z żubrami podporządkowali sobie część Podlasia z Białymstokiem - przyznaje policja. - Przestało zależeć im na dobrach materialnych, zaczęły się podpalenia, rozboje i regularne akty wandalizmu, bezmyślna przemoc dla samej przemocy.

Dziś w samej Warszawie doszło do ponad 120 uprowadzeń i ponad 80 ciężkich pobić. 630 aut zostało podpalonych, a na zgliszczach siedziby Ministerstwa Środowiska odbywają się regularne gody.

Obóz rządu i prezydenta uspokaja tymczasem, że sytuacja jest pod kontrolą.

Ministerstwo Sprawiedliwości podało, że za serię tajemniczych morderstw nie odpowiada gang szopów, tylko niegroźne organizacje współistniejące.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.