Wiceprezes z Lotosu rozczarowany pielęgniarką. Narzeka, że ma ciężką pracę, a mogła wybrać inną

ASZdziennik
Ludzie są tacy rozczarowujący. Często narzekają na swoje życie, a trzeba po prostu wziąć się w garść i coś ze sobą zrobić. Świetnym przykładem jest Karolina, 41-letnia pielęgniarka na oddziale intensywnej terapii, która napisała o tym, że zarabia mało, a jej praca jest bardzo ciężka. A to nie spodobało się Filipowi Rdesińskiemu, wiceprezesowi Lotos Terminale S.A.
Fot. Facebook/Filip Rdesiński, Twitter/Piotr__Wojcik
"Jestem tu od czarnej roboty. Od wszystkiego. Podaję leki. Obracam nieprzytomnych. Myję. Od rana przygotowuję do badań – tomografii, zdjęć, usg. Pomagam przy transporcie. Walczę z odleżynami. Obsługuję respiratory. Zmieniam opatrunki. Kontakt z wydzielinami mam 24 godziny na dobę. I to wszystko za 3,5 tysiąca złotych" - pisze Karolina na łamach wp.pl.

No to teraz zobaczcie, jak skomentował to Rdesiński. "Wkurzył mnie ten tekst" - pisze pan Filip, którego wkurzył ten tekst.


"Zawód, który wykonuje ta pani z tekstu, to nie tylko ciężka praca. To przede wszystkim powołanie. Tak. Są takie zawody, które wykonuje się z pasją w imię lepszej wspólnotowej sprawy. Tymczasem pani pisze, że nienawidzi swojej pracy i wykonuje ją, jak sama mówi za marne grosze (3,5 tys.)" - raportuje Rdesiński, który na szczęście ma inny zawód.

"Ten tekst przekonał mnie tylko o pewnym zepsuciu, jeśli chodzi o etos zawodowy" - dodaje wiceprezes Lotosu Terminale. - "I pomimo szacunku wobec lekarzy, licznych podziękowań za ciężką pracę w obecnie trudnym czasie, jak i na codzień [pisownia oryginalna], należy też piętnować takie postawy jaką zaprezentowała pani pielęgniarka."

"Naprawdę można zmienić pracę. Przekwalifikować się. Nikt tej pani do niczego nie zmuszał. I nie wybierał za nią drogi życiowej i zawodowej. Musiała mieć też świadomość zarobków jeśli chodzi o rodzaj pracy, jaką wykonuje" - przypomina Rdesiński, który wie, że jak komuś nie odpowiada obecna praca, to trzeba pójść po rozum do głowy i ją zmienić na inną.

Jak sprawdziliśmy, pan Filip nie rzuca słów na wiatr. Faktycznie sam stosuje się do własnych rad, udowadniając, że nie są wyssane z palca i jak się chce, to można.

I tak na przykład sam kiedyś był prezesem zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, a dopiero potem zamienił ją na Lotos.

To jest ASZdziennik, ale żaden cytat nie został zmyślony.