Nie żyje ostatni człowiek, który musiał chodzić w futrze. Zginął od kła mamuta 20000 lat temu
Smutna wiadomość dla hodowców zwierząt na futra. W Alpach na granicy Austrii i Włoch turyści odnaleźli ciało ostatniego człowieka, który nie miał innego wyjścia i musiał chodzić w naturalnym futrze. Policja twierdzi, że mężczyzna zginął podczas wypadku na polowaniu ok. 20000 lat p.n.e.
- Denat zmarł najprawdopodobniej w wyniku głębokiej rany kłutej zadanej takim oto długim, ostro zakończonym przedmiotem - poinformował rzecznik włoskiej policji, pokazując wykonany w policyjnym laboratorium odlew do złudzenia przypominający kieł wymarłego trąbowca.
Policja tłumaczy, że ofiara prawdopodobnie polowała na mamuta podczas wyjątkowo mroźnej nocy, by zadbać o przeżycie swojej głodnej, zmarzniętej rodziny mieszkającej w pobliskiej jaskini.
Tylko to tłumaczy jego dziwaczny i prymitywny strój, który kosztował życie co najmniej siedmiu innych stworzeń.
- Musimy spojrzeć na to przez pryzmat czasu - prosi rzecznik policji. - Ten mężczyzna po prostu robił wszystko, by przeżyć. Na szczęście żyjemy w czasach, w których takie okrucieństwo nikomu przychodzi nawet do głowy.
Policja ma jeszcze dziś poinformować hodowców zwierząt futerkowych, że w związku z utratą ostatniego klienta, zabijanie norek, lisów, królików czy jenotów można oficjalnie zakończyć, a fermy można wreszcie zamykać.
Bo plotki, jakoby zmarły 20000 lat p.n.e. mężczyzna zostawił po sobie prymitywne plemię, które nadal nosi naturalne futra i wspiera zabijanie zwierząt, są zdaniem policji tylko miejską legendą.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale tylko trochę. Więcej o hodowli zwierząt na futra można poczytać np. na stronie JutroBędzieFutro.pl.