Dramat czytelnika ASZa. Chciał tylko dać 3 tys. zł na WOŚP, teraz musi z nami pracować

ASZdziennik
Po co im to było? Czytelniczka lub czytelnik ASZdziennika wzięli udział w aukcji na rzecz WOŚP, by pomóc chorującym dzieciom z całej Polski. Niestety, ta allegrowiczka lub allegrowicz nie przewidzieli jednego: wylicytowali stanowisko szefa ASZdziennika na jeden dzień. I będą musieli z nami pracować.
Fot. 123rf.com
Nasza aukcja na Allegro, w której można było pomóc WOŚP, zakończyła się na kosmicznej kwocie 3050 zł. NIE ZMYŚLAMY. Właśnie tyle pieniędzy trafi na rzecz ratowania życia i zdrowia dzieci w całej Polsce. Ale jest pewien haczyk, który najwyraźniej przeoczyli dobroduszni allegrowicze:
Zwycięzcy aukcji najwyraźniej działali pod wpływem wyższego dobra. Bo chyba nie zauważyli, że przy okazji zgodzili się też na pracę w ASZdzienniku. Nie wiemy co, oprócz dobrego serca, kierowało motywami zwycięzców aukcji.

Bo gdyby wiedzieli, że będą musieli się z nami zapoznać, wziąć udział w kolegium, być gwiazdą strony głównej, narzucać nam swoje ulubione tematy, pewnie prędzej wylicytowaliby coś bardziej praktycznego: nie wiemy, może jakiś charytatywny opiekacz do chleba.


Cóż, gratulujemy dzieciom, które zaraz dostaną 3 tysiące dowodów na to, że czytelnicy ASZa są super, i współczujemy biednemu zwycięzcy.

A sami w oczekiwaniu na gościa zaczynamy sprzątać biurka.

To jest ASZdziennik. Nic nie zostało zmyślone.