Radość Kaczyńskiego. Wyszedł słownik dobrozmianowo-polski i nareszcie sam dowie się, o co mu chodzi

ASZdziennik
Z pomocy tłumacza nie musi już korzystać prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wszystko dzięki książce, która właśnie pojawiła się w księgarniach. Słownik dobrozmianowo-polski sprawi, że nawet prezes zrozumie, o co tak naprawdę mu chodzi.
Fot. 123rf.com
Mowa o "Dobrej zmianie", książce Katarzyny Kłosińskiej i Michała Rusinka. Jej autorzy na podstawie czteroletnich obserwacji wytłumaczyli czytelnikom tajniki języka rządowego od "A" jak "animalny element" po "Z" jak "zdradzieckie mordy".

– Wbrew... przemysłowi pogardy... kast kolesi LGBT z brukselskich bojówek multikulti, układ.... totalnej opozycji poległ przez.... ośmiorniczki i.... biało-czerwona drużyna śmiało wstaje z kolan – miał powiedzieć pełnym zdaniem Jarosław Kaczyński po lekturze "Dobrej zmiany" Kłosińskiej i Rusinka.

Zawiłości języka dobrozmianowego nawet wytrawnych pisologów potrafią przyprawić o ból głowy. Czym jest mabena? Czego uczy pedagogika wstydu? W jaki sposób rowerzyści i weganie zagrażają polskim wartościom?


– Czasami każdemu zdarza się zapomnieć, co znaczy "przemysł pogardy", jak prawidłowo wymawiać "komuniści i złodzieje", jaki jest źródłosłów "totalnej opozycji" – tłumaczy nam osoba z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. - Dlatego warto mieć przy sobie słownik, który przetłumaczy z dobrozmianowego na nasze.

Jak dowiaduje się ASZdziennik, prezes nalega, by jego współpracownicy nauczyli się "Dobrej zmiany" na pamięć.

By już nigdy nie zdarzyły im się kompromitujące językowe wpadki, jak ta z nazwaniem wyimaginowanej wspólnoty "Unią Europejską", ubeków "demonstrantami", a lewaków i genderystów "opozycją parlamentarną".

To jest ASZdziennik dla książki "Dobra zmiana" Katarzyny Kłosińskiej i Michała Rusinka.