Wojtek nigdy nie był strażakiem? Nowe fakty o reportażu Janczarskiego zniszczą wam dzieciństwo

Łukasz Jadaś
Chłopiec, którego pokolenia polskich dzieci w swojej niewiedzy nazywały "strażakiem", najprawdopodobniej nigdy nie istniał, a jego imię "Wojciech" oznacza "ten, któremu zabijanie sprawia radość". To rezultaty 2-letniego śledztwa, które przeprowadził ASZdziennik.
Fot. 123rf.com
Młodzi Polacy wierzą, że żyjący w latach pięćdziesiątych XX wieku 7-letni Wojciech wyniósł z płonącego domu niemowlę i zaalarmował straż pożarną, dzięki czemu zdobył pracę w zawodzie strażaka. A przynajmniej tak przebieg jego kariery zawodowej opisał Czesław Janczarski.

Nasze ustalenia zdają się przeczyć wersji pisarza.

– "Wojciech" to imię pochodzenia słowiańskiego – usłyszeliśmy od informatora zastrzegającego anonimowość. – Składa się z dwóch członów: „woj” – pochodzącego od słowa "wojownik" oraz cząstki"ciech", wywodzącej się od zwrotu"cieszyć się, radować".


Czy mężczyzna, który cieszy się mordowaniem cywili i paleniem wiosek, byłby zdolny do tak bezinteresownego czynu miłosierdzia? Jakim cudem tym osobliwym słowem nazwano bohatera jednej z najpopularniejszych polskich książek dla dzieci?

I gdy sądziliśmy, że zgromadzona dokumentacja wystarczy do obnażenia kłamstw Janczarskiego, naszą uwagę zwrócił jeszcze jeden detal: tytuł opowiadania, który mówi wprost, że 7-letnie dziecko para się zawodem strażaka.

– Strażak to osoba pełniąca służbę w straży pożarnej – tłumaczy nam ekspert ds. pożarnictwa. –Mogą być to struktury zawodowe jak np. Państwowa Straż Pożarna, lub wolontariat w Ochotniczej Straży Pożarnej.

Coś nam tu zatem nie grało. Drążyliśmy dalej i dotarliśmy do wymagań kwalifikacyjnych dla zawodów regulowanych, w tym inżyniera pożarnictwa, technika pożarnictwa lub strażaka.

– Należy posiadać wykształcenie co najmniej średnie, ukończyć szkolenie podstawowe jednostki ochrony przeciwpożarowej i spełniać rygorystyczne warunki fizyczne i psychiczne do pracy w jednostkach ochrony przeciwpożarowej – ujawnił ekspert.

Chodzi m.in. o test w komorze dymowej, wykonanie cięcia pilarką łańcuchową, prowadzenie linii wężowej po drabinie, sprawianie linii ssawnej, wykonanie ześlizgu, umundurowanie i wyważenie drzwi do pomieszczenia objętego pożarem.

To testy, którym nie są w stanie podołać osoby dorosłe. Wydaje się mało prawdopodobne, by 7-latek zdołał ukończyć trwające 7 miesięcy szkolenie, a następnie zdać egzamin zawodowy.

Kłamstwem są zatem słowa komendanta, które przytacza Janczarski: "Będziesz, Wojtku, służył w ochotniczej straży i pojedziesz z nami, gdy pożar się zdarzy", a także późniejsza relacja samego Wojciecha:

"Wraca Wojtek do domu.
Idzie dróżką znajomą.
Jest wesoły, szczęśliwy.
- Strażak ze mnie prawdziwy!"

Nie, Wojciechu.

Nawet jeżeli, w co wątpimy, kiedykolwiek istniałeś i uratowałeś niemowlę z płonącego domu, to nie nazywaj siebie strażakiem.

To jest ASZdziennik. Nic nie zostało zmyślone.