Dziwny przypadek Joachima Brudzińskiego. Został feministą, ale za to zapomniał polskiego

ASZdziennik
Emigracja odmieniły już losy wielu Polaków. Tak było z Josephem Conradem, Romanem Polańskim czy Polą Negri – a teraz także z Joachimem Brudzińskim. Europoseł PiS dzięki pobytowi w Brukseli z twardego konserwatysty przedzierzgnął się w feministę, który śmiało i chętnie używa żeńskich końcówek. Niestety, życie na obczyźnie odcisnęło także mniej chwalebne piętno na byłym szefie MSW: w dwa miesiące zapomniał polskiego.
Fot. Twitter/Joachim Brudziński, YouTube/Prawo i Sprawiedliwość, youtube.com/watch?v=otsQVdhRS28
Bo inaczej nie można wytłumaczyć tego oto tweeta:

– Cieszymy się, że pan Brudziński dołączył do naszej wspólnej walki o to, by do codziennego języka na stałe wróciły feminatywy – komentują wypowiedź europosła przedstawicielki organizacji feministycznych. – Doceniamy jego zapał i wierzymy, że jeszcze nauczy się słowotwórstwa zgodnego z zasadami polszczyzny. Nie poddawaj się, Jojo!

To optymistyczna postawa. Jak dowiaduje się ASZdziennik, Joachim Brudziński wskutek słabego kontaktu z polszczyzną oprócz tak nieskomplikowanych wyrazów jak „kandydatka” zapomniał też m.in. słów „wybory”, „chleb” i „rower”.


Jak oceniają eksperci z Rady Języka Polskiego, w tym tempie do końca roku Brudziński może zapomnieć całego języka i wstyd go będzie pokazywać na konferencjach.

Na szczęście Prawo i Sprawiedliwość pomoże swojemu eurodeputowanemu. Decyzji sprzyja kalendarz: europoseł właśnie wraca z Brukseli do kraju, żeby od jutra pójść do piątej klasy i jeszcze raz przerobić na polskim reguły tworzenia wyrazów.

I już nawet wie, że jutro zaczyna lekcje o 13.30.

To jest ASZdziennik, ale tweet Brudzińskiego jest prawdziwy.