Dramat znienawidzonego znajomego w knajpie. Zjadłby trochę frytek, ale jeszcze ich nie dostałeś

ASZdziennik
Adam nie był głodny, kiedy w burgerowni zamówił tylko colę zero, a ty wziąłeś duże frytki. A już na pewno nie miał ochoty na frytki. Gdyby miał, to by je przecież zamówił. Ale nie miał.
Fot. 123rf.com
– Co wziąłeś? Duże frytki? – pyta cię Adam.

– Tak, a co? – odpowiadasz.

– Nic, nic, tak tylko się... upewniam. Ja nie jestem głodny, niedawno jadłem.

– OK – odpowiadasz, ale już wiesz, że sk*rwiel myśli wyłącznie o twoich frytkach.

Po chwili Adam zaczyna opowiadać, jak to ostatnio chce zrzucić parę kilo, dlatego stara się ograniczyć węglowodany i smażone jedzenie. Co chwilę też odwraca się w stronę lady, żeby zobaczyć, czy już niosą twoje frytki.

I kiedy jest akurat w trakcie wywodu o diecie ketogenicznej i intermittent fasting, na stół wjeżdżają frytki. Adam stara się na nie nie patrzeć, ale wzrok skręca mu w stronę złocistych, chrupiących na zewnątrz i delikatnych w środku skrojonych w słupki ziemniaków. Przygląda się uważnie, gdy wyciskasz obok nich odrobinę keczupu, chwytasz w palce, zanurzasz w pomidorowym sosie i zjadasz.


– Jedną ci ukradnę, co? – mówi Adam. Słowo "ukradnę" mówi żartobliwie, jakby to nie była prawdziwa kradzież. Ale jest.

Nie czekając na odpowiedź, sięga do twojego talerza, bierze najdłuższą frytkę i pakuje ją sobie do gęby. A potem sięga po następną. I następną. I następną. Ooostatnią. I jeszcze jedną.

Kiedy Adam sięga po twoją ostatnią frytkę, łapiesz go za rękę, wykręcasz, łamiesz. Wbijasz koledze nóż w tętnicę i wśród krzyków pozostałych klientów wyciągasz zakrwawione ciało na zewnątrz.

Wracasz po ostatnią frytkę.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.