Cud w parafii od palenia książek. Trzeciego dnia Harry Potter wrócił nietknięty na półkę
Trzy czytelniczki Maria, Magdalena i Sylwia poszły uprzątnąć popioły po spalonych w gdańskiej parafii książkach. Wczesnym rankiem w drugi dzień tygodnia udały się nad palenisko, kiedy słońce wzeszło. Gdy jednak spojrzały, ujrzały, że popioły zniknęły, a dużo ich było.
Harry Potter objawił się najpierw Marii, która była bibliotekarką. Pojawił się nagle na półce, a ona poszła i oznajmiła to innym. Ci jednak słysząc, że książka jest cała i na nowo do czytania zdatna, nie chcieli wierzyć. A wtedy ona wyjęła ją z torebki i poczęła czytać: "Państwo Dursleyowie spod numeru czwartego przy Privet Drive mogli z dumą twierdzić, że są całkowicie normalni, chwała Bogu. Byli ostatnimi ludźmi, których można by posądzić o udział w czymś dziwnym lub tajemniczym, bo po prostu nie wierzyli w takie bzdury".
A oni zrozumieli, że to zaprawdę "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" i pożałowali swojego braku wiary i uporu. Jeden tylko, Tomasz, który był niczym państwo Dursleyowie, powiedział: "Jeśli nie zobaczę śladów popiołu na stronach, palca nie poślinię i strony nie przewrócę, nie uwierzę". Obejrzał więc strony, palec swój poślinił i stronę przewrócił, i rzekł:
"Magia".