Blogerka jedzeniowa z zatruciem pokarmowym. Przez pomyłkę zjadła w knajpie, która na FB ma tylko 4 gwiazdki
Do smutnego zdarzenia doszło na warszawskim Mokotowie. 31-letnia Alicja, blogerka jedzeniowa, przypadkiem pomyliła jedną włoską nazwę z drugą i zamiast w nowo otwartym lokalu zjadła kolację w zwykłej knajpie, która na Facebooku ma tylko 4 gwiazdki. Efekt? Silne zatrucie.
– Niestety, nieprzyzwyczajony żołądek może tak zareagować – wyjaśnia nam dr Ewa Michalak z izby przyjęć w szpitalu MSWiA. – Jeśli ktoś jada tylko w miejscach, które mają powyżej 4,2 gwiazdek w opiniach na portalach społecznościowych, każdy kontakt z mniej ekskluzywnym pokarmem może być tragiczny w skutkach.
Alicja nadal dochodzi do siebie, ale jej stan jest stabilny.
– Nie wiem, co mi strzeliło do głowy – skarży się blogerka. – Wiedziałam, że trafiłam nie tam, gdzie trzeba, bo dostałam normalną porcję, a miałam iść do miejsca z fine dining. A mimo to podjęłam ryzyko i zdecydowałam się na ślepo zjeść zamówione danie.
Na szczęście tym razem skończyło się na strachu.
Teraz Alicja ma nadzieję, że jej przykra przygoda stanie się nauczką dla wszystkich roztargnionych.
– Chciałabym ostrzec, żebyście nie jadali w niesprawdzonych miejscach – mówi blogerka. – Zanim zamówicie, sprawdźcie koniecznie liczbę gwiazdek na Mapach Google, Facebooku albo chociaż na Zomato. Nie jedzcie też, jeśli recenzji lokalu jeszcze nie ma u Restaurantiki, Nakarmionej Stareckiej albo u mnie.
Na szczęście tak niemiły przypadek nie grozi wszystkim. Zdaniem dr Michalak w każdym lokalu bezpiecznie mogą czuć się osoby, które na studiach jadały regularnie w wietnamskich barach potrawy takie jak kurczak w kokosowym cieście (11 zł) czy sajgonki z surówką (7 zł).
– Doskonale uodporniają również pieczarkowa i pierogi z mięsem z baru Indeks – informuje ekspertka. – To jak szczepienie.
Trzeba tylko pamiętać, żeby raz na pół roku przyjąć dawkę podtrzymującą.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.