Marzenie premiera. Chciałby dać nauczycielom podwyżkę z 5 na 6 tysięcy, żeby zamienili kanapki z kawiorem na foie gras
Chciałbym, żeby w przyszłym roku wynagrodzenie nauczyciela wzrosło z 5 do 6 tysięcy złotych – powiedział premier Mateusz Morawiecki w TVN24. Szef rządu nie przewidział jednego. Zanim jeszcze skończył zdanie, średnia pensja nauczyciela w Polsce wzrosła bowiem do 7 tysięcy.
Premier podkreślił, że doskonale rozumie nauczycieli, którzy zarabiają 9 tysięcy złotych miesięcznie. Posłowie zarabiają jeszcze mniej, a przeciwieństwie do nauczycieli, nie mają na głowie utrzymania Tesli, 120-metrowych mieszkań i hodowli labradorów.
– Nauczyciel ma troszeczkę więcej czasu wolnego w porównaniu do innych Polaków, więc chce go spędzać na Zanzibarze – podkreślił Mateusz Morawiecki. – Z wyliczeń Anny Zalewskiej wynika, że musi na to odkładać ponad połowę ze swoich 10 tysięcy euro na rękę, nie mówiąc nawet o ratach za jacht – dodał wyrozumiały premier.
Zdaniem Mateusza Morawieckiego, nauczyciele powinni zarabiać tyle, by prywatne koncerty Beyonce i Jaya-Z bookować sobie co miesiąc, a nie tylko raz w roku na Dzień Nauczyciela.
– Mało kto zdaje sobie sprawę z dramatu nauczyciela, który pisząc kredą temat lekcji na tablicy zostawia na niej trwałe rysy diamentami ze swoich sygnetów – przypomniał Mateusz Morawiecki. – Nie po to niewolniczo wykorzystywane dzieci ze Sierra Leone wydobywają je w obozach pracy, żeby drogocenny kamień, tak uwielbiany przez nauczycieli, pokrywał się kredą.
Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zrobi wszystko, by pensje nauczycieli wzrosły z 120 tysięcy pokrytych kokainą i krwią delfinów dolarów pochodzących z prania brudnych pieniędzy przez kartel Sinaloa do co najmniej 200 sztabek złota i 15 dzieł utraconych wykradzionych Polsce przez hitlerowskich okupantów.
– Może wtedy koncerny paliwowe należące do nauczycieli będzie stać na naprawę tankowców i wreszcie przestaną wylewać ropę do Oceanu Atlantyckiego i przestaną mordować stada żółwi i albatrosów? – marzy premier.