Kobieta spojrzała z niedowierzaniem. Co mogło pójść nie tak? Płaciła, nie oszukiwała, nie próbowała uciec z wózkiem pełnym drogich serów. A jednak. Okazało się, że jeden z jej croissantów nie był maślany.
Sytuacja eskalowała błyskawicznie. Kobieta zaproponowała uregulowanie różnicy – całe 1,12 zł, ale na Dzikim Zachodzie supermarketów prawo to prawo. Wkroczył drugi strażnik sklepowego prawa.
– Skoro pani stawia opór, dzwonimy po policję – oznajmił.
I tak oto na zapleczu Lidla rozpoczęła się rozgrywka o honor i porządek. Policja przybyła, gotowa na poważną sprawę. Funkcjonariusze spojrzeli na bohaterkę całego zamieszania i usłyszeli oskarżenie:
– Nie zapłaciła pełnej kwoty za croissanta.
Pod naciskiem nieprzyjemnych komentarzy i zastraszania, że będzie posądzona o kradzież w biały dzień, oddech konsumentki przyspieszył, a panika przejęła kontrolę. Widząc ten dramat, służby lidlowe i policyjne postanowiły wspaniałomyślnie odpuścić walkę o 1,12 zł.
Finalnie dopłaciła brakującą kwotę. Lidl oświadczył, że komfort klientów jest dla nich ważniejszy i zobowiązał się skontaktować z firmą ochroniarską. Jak mniemamy, do czasu rozwiązania sytuacji szeryf będzie czyhał na kolejnego śmiałka w alejce z pieczywem, gotów bronić każdego okruszka.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.