Dramat Janusza Korwin-Mikkego. Okazało się, że oficjalnie nie istnieje

Marta Nowak
Janusz Korwin-Mikke ma od wczoraj mały problem egzystencjalny. Do tej pory uważał, że całkiem nieźle się trzyma: ma psa Odiego, stylowy wąs oraz konto na Insta, a poza tym jest ojcem, dziadkiem, pogromcą socjalizmu i największym idolem nastoletnich chłopców. A już na pewno – ponad wszelką wątpliwość! – istnieje.
Fot. Instagram/Janusz Korwin-Mikke
Niestety, sąd stwierdził inaczej.

Okazało się, że 76 lat temu Janusz Korwin-Mikke został nieprawomocnie wpisany do rejestru istniejących istot. I z urzędowego punktu widzenia tak naprawdę nigdy go nie było.

Na szczęście Korwin dowiedział się, że nie musi oddawać ani odpracowywać 76 lat istnienia, które zostało mu przyznane przez pomyłkę. Będzie musiał za to zwrócić urzędowi swój PESEL, ponieważ prawo zabrania posiadania tego numeru nieistniejącym osobom.

– Tu doszło do jakiejś pomyłki sądowej, bo przecież byłem i co? I nagle mnie nie ma? – denerwuje się Korwin-Mikke. Rzeczywiście, taka sytuacja mogłaby zirytować każdego.


Zwłaszcza, że po ujawnieniu pomyłki zablokowane zostały nie tylko dokumenty Korwina, ale także część jego ważnych funkcji życiowych. Od teraz nie będzie mógł już grać w brydża, robić sobie zdjęć w jacuzzi i tresować psa za pomocą petard, ponieważ do tego wszystkiego trzeba istnieć.

Jak się dowiadujemy, polityk nie traci jednak ducha. Już zapowiada, że jeszcze w tym roku załatwi sobie nowe papiery na istnienie.

Bo nie może być tak, że przez taki drobiazg opuści jakiekolwiek wybory w tym kraju.

To jest ASZdziennik. Korwin-Mikke istnieje, ale jego partia nie.