Miłe spotkanie w koszu pod zlewem. Plan treningowy kardio dołączył do paczki po czipsach
Fioletowy 35-litrowy worek na śmieci był niemym świadkiem wzruszającej sceny w kawalerce Kacpra D. z Warszawy. W koszu pod zlewem nieśmiała rozpiska z ćwiczeniami na 7 dni tygodnia wylądowała obok podekscytowanej paczki paprykowych Laysów. Ślepy los czy przeznaczenie?
Już wtedy 35-litrowy łatwo wiązany worek o zapachu truskawkowym wiedział, że czas szykować się na coś zgoła innego niż resztki po sałatce z komosą ryżową, którymi zgodnie z postanowieniami noworocznymi Kacpra karmiony był od 1 stycznia.
Ledwo uchyliły się drzwi od szafki pod zlewem, a w koszu między jogurtem naturalnym 0%, pestką awokado, folią po mieszance sałat, okruszkami chleba pełnoziarnistego i resztkami warzyw gotowanych na parze wylądowała zwinięta w kulkę rozpiska z planem treningowym na utratę wagi, zwiększenie masy mięśniowej i poprawę kondycji.
I gdy workowi wydawało się, że to ostatni nietypowy gość tego wieczoru, okazało się, że na kolejną miłą niespodziankę nie musiał czekać długo.
W mieszkaniu nagle rozległ się znajomy dżingiel Netflixa, któremu towarzyszył śpiew sprężyn na kanapie i szelest otulania się ciepłym kocykiem. Nie minęło 60 minut, a drzwi od szafki pod zlewem znowu stanęły otworem.
Do rozpiski z treningiem dołączyła paczka po paprykowych chipsach, a po chwili wzmianki o 25 brzuszkach, 15 wyrzutach nóg, 25 pajacykach zmieszały się ze składem w postaci ziemniaków, oleju palmowego, preparatów aromatyzujących i wzmacniaczami smaku.
A gdyby tego było mało, w salonie właśnie zaczął się kolejny odcinek.
Podobno zaraz do rozpiski i paczki po chipsach dołączy ma puszka coli i paragon z McDonalds'a od Uber Eats.