Dramat żubrzycy z Zachodniopomorskiego. Wyszła tylko na ślizgawkę, a mówi o niej cała Polska

Marta Nowak
To nie tak miało być. Dwuletnia żubrzyca Macieja z Zachodniopomorskiego bardzo żałuje, że wczoraj wbiegła na zamarznięte jeziorko bezmyślnie jak jakiś cielak. Lód nie zdołał jej utrzymać i konieczna okazała się akcja ratunkowa. Po niej o Maciei usłyszała cała Polska – a to wcale się nie podoba introwertycznej samicy.
Fot. 123rf.com
Wiemy to, bo ASZdziennik jest jedynym medium, któremu udało się uzyskać od żubrzycy zgodę na rozmowę. Wszystko dlatego, że w odróżnieniu od innych przyjechaliśmy do Maciei z sercem na dłoni, ogromem cierpliwości i superciężką torbą żubrzych smaczków (a zdobyć jeżyny w lutym nie jest tak łatwo).

– Ja po prostu chciałam miło spędzić niedzielę – wyznaje cicho samica zapytana, po co właściwie wchodziła na lód. – Chciałam się tylko troszkę poślizgać. To nie moja wina, że w miastach macie bezpieczne warunki, lodowiska na stadionach i pingwiny do nauki jazdy, a ja tylko tę sadzawkę.


Jak się okazuje, Macieja przeceniła fakt, że jest bardzo drobną przedstawicielką gatunku. Mimo namów leśników i starań babci, która zawsze wpycha w nią dodatkową porcję siana, samica wciąż waży ledwo 300 kilo. Mało jak na żubra. To dlatego liczyła na to, że akurat pod nią lód się nie załamie.

Teraz żubrzyca wstydzi się tego, że przez jej beztroskę musiało ją ratować aż 60 przyrodników i strażaków.

– Było mi bardzo niezręcznie tkwić w tej przerębli i patrzeć, jak sześćdziesięciu ludzi kombinuje, jak mnie wyciągnąć. Taki wstyd! Ja ich wszystkich oderwałam od niedzielnego obiadu – desperuje Macieja, która na co dzień nie lubi zwracać na siebie uwagi, chadza własnymi drogami i unika ploteczek przy paśniku.
Macieja tak się wstydziła, że do zdjęcia z ratownikami zakryła się kocykiem.Fot. Facebook/OSP Dobiegniew
Na domiar złego nieszczęśliwą przygodę samicy opisano na wielu portalach, a nawet wspomniano w kilku stacjach TV. Co prawda podekscytowana matka Maciei teraz nagrywa relacje z ratowania córki i założyła specjalny album na wycinki prasowe, ale sama bohaterka wydarzenia wcale nie jest zadowolona.

– Nigdy nie zabiegałam o sławę, a tu jeszcze serio tylko Pudelka brakuje – żali się żubrzyca.

A co gorsza, być może to jeszcze nie koniec.

Bo po wypadku przyrodnicy założyli jej obrożę telemetryczną i teraz już w ogóle czuje się jak w Big Brotherze.

To jest ASZdziennik, ale strażacy naprawdę uratowali tonącą żubrzycę.