Genialna reklama energetyków. Wszystkich przekonała, by ich nie kupować
Marcin (28 l.) z nałogiem zmaga się już od dawna. Pierwsze red bulle kupował w liceum, na studiach medycznych jego uzależnienie od energetyków tylko rosło, a tryb życia lekarza-rezydenta też sprzyja ich nadużywaniu. Na szczęście teraz Marcinowi będzie łatwo zrezygnować przynajmniej z jednej marki energetyka. Bo zobaczył jego reklamę.
He he, śmieszne, NO CIEKAWE CO.
To kolejna odsłona kampanii tego samego energetyka. Rok temu popisali się analogicznym zdjęciem kobiety, która też “wiedziała, co za chwilę będzie miała w ustach”. Komisja Etyki Reklamy uznała to za dyskryminację i brak odpowiedzialności społecznej, producent przegrał też w sądzie i musiał wyskoczyć z 60 tys. zł. Ale chyba średnio się tym przejął.
Albo za bardzo wziął sobie do serca znany cytat z Korwina i stwierdził, że lekka pedofilia nie jest szkodliwa społecznie.
Tak czy inaczej dla Marcina to też dobra wiadomość.
– Teraz wiem, którego energy drinka już nigdy nie kupię – mówi młody lekarz. – Owszem, uwielbiam energetyki, bez kofeiny i tauryny na nocnych dyżurach zasypiam na stojąco, ale trzeba mieć jakieś zasady. Jeszcze nie zwariowałem, żeby wspierać napój, który w swoich kampaniach promuje pedofilię.
Marcin posunął się nawet do nieśmiałych marzeń, że gdyby podobnie nieetyczne reklamy energetyków były bardziej powszechne, może udałoby mu się w pełni zerwać z nałogiem. Niestety, to płonne nadzieje.
Bo żadnej innej marce, których jest na rynku sto pińdziesiont, dziwnym trafem nie zaświtał chory pomysł, że hej, aluzja do gwałcenia dzieci to właśnie to, czego brakuje w naszym przekazie.
A poza tym Marcina ktoś mógłby pomylić z celebrytami z internetu, który taki przekaz się podoba. I promują go swoją celebryckością.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.