Ostrzeżenie dla maturzystów. Filmy ze studniówek po 10 latach zamieniają się w żenujące taśmy prawdy
Zapomnijcie o "zapier*alaniu za miskę ryżu" przy carpaccio, a także "ch*ju, dupie i kamieni kupie" w restauracji Sowa i Przyjaciele. Najbardziej kompromitujące taśmy powstają właśnie teraz, w styczniu i lutym, nad talerzami z dewolajem i wśród dźwięków poloneza w licznych salach i hotelach w całej Polsce.
Czyli impreza, na której szkoła tradycyjnie opłaca kamerzystę, aby zrealizował nagranie, którego uczniowie będą się wstydzić przez resztę życia. A przy choćby odrobinie złej woli będzie można świetnie je wykorzystać do tego, żeby skompromitować ich raz na zawsze.
– Zachowujcie się, bo te filmy nie znikają jak InstaStories – przypomina licealistom 21-letnia Ola, która chciała ostatnio kandydować na radną, ale przypomniała sobie, że jej taśmy prawdy (na których razem z losowymi znajomymi skacze i krzyczy “tak się bawi, tak się bawi czwarte LO”, aż jej podskakują loki utrwalone brokatowym lakierem) są w posiadaniu całego rocznika.
Trudności emocjonalne związane z nagraniem ze studniówki przeżywa także jej kolega z klasy. Marcin dostał się na prawo i wciąż się boi, że jego niezbędną w tym zawodzie nieposzlakowaną opinię zmąci taśma, na której nielegalnie wyjmuje 0,7 Absolwenta spod stołu i rozgląda się czujnie, czy wychowawczyni nie patrzy.
Dziś przestrzega młodszych kolegów i koleżanki: – To tylko jedna noc, ale kto wie, czy nie zaważy na całym życiu. A poza tym godność łatwo stracić, ale już nie tak łatwo odzyskać.
I tylko jeden kolega z klasy Oli i Marcina, ten koleś w kapturze, który nie przyszedł na studniówkę, bo wolał sobie popykać w grę, dzisiaj może spać spokojnie.
Bo tak naprawdę był jedynym, który zawczasu pomyślał o przyszłości.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.