Apel siłowni: stali bywalcy mogą już wracać. Ci od postanowień noworocznych już sobie poszli

Marta Nowak
To już ten moment. Właściciele siłowni oceniają, że nadszedł koniec nienormalnie wysokiej frekwencji nabijanej w styczniu przez świeżo upieczonych amatorów sportu spod znaku “nowy rok, nowa ja”. Przez ostatnie dni powodowali przeludnienie na zumbie i tłoczyli się w kolejkach do stepperów, ale sytuacja już się uspokaja.
Fot. Pixabay
– Przewaliło się – mówi w rozmowie z ASZdziennikiem pan Robert z Gniezna, właściciel klubu sportowego Respekt Fitness. – Na Facebooku zawiadomiliśmy o tym stałych klientów. Teraz już wiedzą, że można wracać.

Rzeczywiście, wraz z odpływem styczniowych sportowców na siłownię wracają – jak bociany do gniazda – wygnańcy, którzy ćwiczą regularnie (czyli: także wiosną, latem i jesienią). I którzy taktycznie przeczekiwali styczniową falę.

– W tym roku poszło wyjątkowo szybko – cieszy się Kasia z Katowic, która karnet w Top-Ficie ma od 2016 r. i od początku stycznia nie mogła zdążyć na rejestrację telefoniczną na spinning (liczba rowerów ograniczona). Wszystko przez zdesperowane neofitki, które wydzwaniały na recepcję już od siódmej zero jeden.


Podobnie zadowolonych jest wielu innych, m.in. Artur z Olsztyna. On co prawda nie miał problemu z miejscem na zajęciach, bo dźwiga ciężary już szósty rok i wystarczy, że stanie przy jakimś nowicjuszu, żeby ten, roztrzęsiony, ustąpił mu miejsca na atlasie. Ale budzenie takich emocji w innych wcale nie sprawia mu przyjemności.

Specjaliści z branży fitness zgodnie przypisują szybki upadek ducha u nowicjuszy (o dwa tygodnie wcześniej niż średnia!) atakowi mrozu, który jak nic potrafi zachęcić do pozostania w ciepłym domku. W styczniu to bardzo rzadko spotykane zjawisko, nic więc dziwnego, że amatorzy postanowień noworocznych nie byli na nie przygotowani mentalnie.

Jednak wszyscy ci, którzy przez cały tydzień dbali o formę z okazji Nowego Roku, ale teraz zakopali się pod cieplutką pierzyną, nie powinni załamywać rąk. W końcu siłka to nie wszystko.

Z 52 książkami w roku mogą jeszcze zdążyć.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.