Dramat Polaka. W windzie poznał imię sąsiada, z którym mieszka na tym samym piętrze od 20 lat

ASZdziennik
Gdy 45-letni Wojciech P. wchodził do windy w bloku na warszawskim Żoliborzu, nic nie zapowiadało nadchodzącej rewolucji. Miał tylko przez 30 sekund niezręcznie milczeć, unikać kontaktu wzrokowego z sąsiadem i nerwowo odliczać piętra dzielące go od parteru. I wtedy zdarzyło się nieoczekiwane.
Fot. 123rf.com
– Do tej pory obaj udawaliśmy, że się nie widzimy, i każdy był normalnie naburmuszony – tłumaczy wciąż oszołomiony pan Wojciech. – Od 20 lat wychodzimy z domu do pracy i wracamy o tej samej porze, więc jakoś szło się przyzwyczaić.

Tym razem było jednak inaczej. Wszystko zaczęło się bladym świtem, gdy tak samo jak każdego ranka od 20 lat winda zatrzymała się na piątym piętrze.

Tak samo jak od dziesięciu lat wszedł do niej ten sam sąsiad, z twarzy taki wczesny Redford, a za nim tak samo jak od ośmiu lat ta pani z pieskiem wabiącym się Biszkopt. W ostatniej chwili –jak zwykle od trzech lat – windę zatrzymał też ten nowy lokator.


Nie zdążyli nawet zjechać do trzeciego, gdy między piętrami rozpętała się regularna dyskusja!

– Nawet nie wiem, kto był prowodyrem – przyznaje pan Wojciech. – Pewnie Mariusz z piątego piętra albo Kaśka od Biszkopta, bo świeżak Michał nieśmiało dołączył dopiero wtedy, jak umawialiśmy się na scrabble – twierdzi.

– To Michał pierwszy wyskoczył z "dzień dobry"! – twierdzi pani Katarzyna. – Dobrze pamiętam, bo w końcu dowiedziałam się kto oprócz mnie w bloku od czterech lat słucha chilijskiego post-rocka w każdy piątkowy wieczór i wreszcie mogę z kimś normalnie pogadać o nowej fali.

– Wojtek rzucił coś o pogodzie, a potem nie wiedzieć jak i kiedy ocknąłem się u niego w mieszkaniu na oglądaniu kolekcji zabytkowych monet – utrzymuje Mariusz. – Fajnie wreszcie znaleźć kolegę hobbystę, bo szukałem od 20 lat.

Jak ustalił ASZdziennik, do podobnych zdarzeń doszło na osiedlach mieszkaniowych w całym kraju. Tysiące znajomości zostało zawartych, a drugie tyle uznaje się za przypieczętowane wspólnym wypadem na spacer, do baru lub kina.

Nikt nie potrafi jednak wyjaśnić, jak doszło do tak historycznego przełomu.

Wiadomo jedynie, że wszyscy sąsiedzi byli pod wpływem nowego filmu Tyskiego.



To jest ASZdziennik dla Tyskiego.