Udana randka: spędzili cały dzień decydując, czy chcą coś robić
Ula i Maciek już dawno nie spędzili ze sobą całego dnia, po prostu rozmawiając. To była idealna, sobotnia randka.
– No możemy, a gdzie? – spytała Ula.
– No nie wiem, a na co byś miała ochotę? – spytał Maciek.
– Mi bez różnicy, ty zdecyduj.
– To może ta indyjska, o której ci mówiłem?
– Która?
– No ta wiesz, co Olga i Daniel byli, i mówili, że fajna.
– A, to jadłam tam i nie jest taka fajna wcale.
– Kiedy jadłaś?
– No kiedyś tam jadłam.
– Aha. A ta włoska?
– Ale to daleko, nie?
– No daleko.
– To może coś bliżej?
– Ta wege w centrum?
– Nie wiem. Chyba mam ochotę na jakieś mięso.
– Te steki, co kiedyś jedliśmy?
– O. Ale czekaj, sprawdź do której otwarte.
– Do 20:00.
– Do 20:00? W weekend?
– No.
– Kto ma otwarte w weekend do 20:00?
– Nie wiem, dziwne. Tajska?
– Jest koło mojej pracy i mi się źle miejsce kojarzy.
– Francuska?
– Droga.
– Gruzińska?
– Nie lubię Gruzinów.
– Znaczy gruzińskiego jedzenia?
– Nie, Gruzinów.
– Co? Czekaj, dlaczego nie lubisz Gruzinów?
– To przez wycieczkę, kiedy miałam 14 lat. Wszystko zaczęło się, gdy...
To tylko wstęp do rozmowy, która trwała kolejne 9 godzin. Co prawda nie zakończyła się decyzją, gdzie iść na kolację, ale para i tak miała najlepszą randkę od lat.
A do odsmażanych mielonych przynajmniej nie trzeba było się przebierać z piżamy.