Tragedia przy kolacji. Kanapowy ekspert od 30 minut rekonstruuje sytuację na Morzu Azowskim

ASZdziennik
Blisko 20 mln ekspertów od sztuki wojennej pojawiło się w Polsce od chwili wybuchu konfliktu między Rosją a Ukrainą na Morzu Azowskim – dowiaduje się ASZdziennik. Geniusze potrzebowali zaledwie pięciu minut na lekturę nagłówków z WP i Onetu, by rozpracować strategię Putina. Swoimi ustaleniami dzielą się w komentarzach na Facebooku i przy kolacjach z rodzinami.
Fot. ASZdziennik
– Chciałam tylko sięgnąć po pieczywo, ale tata wrzasnął że przesuwam Cieśninę Kerczeńską – skarży się 16-letnia Wiktoria z Warszawy. – Od 30 minut siedzimy głodni i spragnieni, bo ojciec przescrollował Fejsa i nagle poczuł się generałem.

ASZdziennik ustalił, że 98% dzisiejszych posiłków w Polsce to tylko pretekst, by domorośli eksperci, którzy odkryli w sobie smykałkę do geopolityki, mogli wytłumaczyć rodzinom incydent na Morzu Azowskim.
Arsenał generałów-samozwańców jest imponujący. Nie cofną się przed niczym, by oświecić bliskich swoją wiedzą.


Świeżo upieczeni stratedzy dysponują danymi z nagłówków portali internetowych i wynikami wyszukiwania frazy "morze azorskie gdzie", które dzięki algorytmom Google'a przeprawiono na Morze Azowskie.

– Nie mamy jak zadzwonić po pomoc, bo nasze smartfony to to rosyjskie okręty w czasie prowokacyjnych manewrów – skarży się Wiktoria.

Jak dowiaduje się ASZdziennik, eksperci wojenni na podorędziu mają też solniczki, sztućce, serwetki i piloty do TV, a nierzadko także filiżanki i kubki po herbacie.

A najgroźniejszą bronią nowych 20 mln kanapowych generałów jest przekonanie, że wszystkich interesują ich teorie.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.