6 zabawnych faktów o aferze KNF, które byłyby mega zabawne, gdyby nie były prawdziwe

ASZdziennik
Afera z domniemaną propozycją korupcyjną, jaką miał złożyć Leszkowi Czarneckiemu były już szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski od wtorku nie schodzi z czołówek. Tymczasem mało kto wybija najśmieszniejsze wątki afery.
Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta / ASZdziennik
Które były zarąbiście śmieszne, gdyby nie to, że są też przy okazji prawdziwe.

1. Główny bohater afery robił na SGH wykłady o korupcji

Nie wiemy, jakie motto przyświeca CBA, ale od dziś to "Panie, nie pali się". Okazało się, że służby zwalczające korupcję w Polsce do gabinetu Chrzanowskiego jechały przez Warszawę dłużej niż Chrzanowskiemu zajęła podróż z Singapuru (podróż służbowa) do biura. Były szef mógł być więc tam 24 godziny przed CBA i wszystko sobie zaplanować.


I zostawić nawet wiadomość na tablicy.

3. Zgadnij, gdzie pracuje prawnik, któremu Chrzanowski miał załatwić pracę?;)


Nieznany szerzej pan Kowalczyk miał pracować w Getin Banku Czarneckiego z wynagrodzeniem w wysokości 1 proc. wartości firmy (40 mln zł), ale Leszek Czarnecki się nie zgodził. Więcej szczęścia protegowany pana Chrzanowskiego miał w należącym do Zygmunta Solorza (tak, tak, ten od Polsatu) Plus Banku, gdzie został... członkiem rady nadzorczej.

Rzecznik stacji napisał wprost, że pan prawnik "został powołany w skład Rady Nadzorczej poprzez wyznaczenie przez KNF swojego przedstawiciela w Radzie Nadzorczej banku" i że "przewodniczący KNF rekomendował pana Grzegorza Kowalczyka".

Bank zarzeka się, że z WYŁĄCZNĄ pensją 4 tys. zł.

4. PiS zemścił się na Czarneckim, więc od dziś można kupić bank za złotówkę.
7 listopada Leszek Czarnecki zawiadamia prokuraturę o rozmowie z Chrzanowski. W normalnym kraju uruchamia to lawinę. W Polsce uruchamia to sekwencję cudów. W zaledwie 24 godziny po zawiadomieniu, PiS przepycha przypadkiem w Sejmie przepis, który pozwala na przejmowanie przeżywających kryzys banków przez inne banki, nawet jeśli banki przejmujące nie mają kasy i same są też zagrożone.

O pilne przyjęcie zmian prosił posłów... Marek Chrzanowski.

5. Dziwne 60 milionów patrona braci Karnowskich
W nagranej rozmowie Leszka Czarneckiego i Marka Chrzanowskiego pojawia się niespodziewany gość. To Grzegorz Bierecki, twórca SKOK-ów, senator PiS i właściciel tygodnika "Sieci" braci Karnowskich. Leszek Czarnecki:
– On przyszedł do nas do banku z prośbą włożenia depozytu. Już w tej chwili nie pamiętam, 60-70 mln zł. Na początku powiedzieliśmy mu, że to za duży depozyt. Ostatnia rzecz, jakiej chciałem, to przyjmować depozyt od Biereckiego (...) widocznie chodził po wszystkich bankach – opowiadał Czarnecki swojemu rozmówcy.

Problem w tym, że w tym czasie Bierecki według oświadczenia majątkowego miał na kontach jakieś 10 mln zł. Skąd u niego suma sześć razy wyższa i to jeszcze w gotówce? Bracia Karnowscy wam nie powiedzą.

6. NAJLEPSZE na koniec.
Trwa największa od Afery Rywina afera korupcyjno-polityc zna w kraju. Pod wieloma stołkami robi się teraz gorąco, opinia publiczna domaga się wyjaśnień, a tu ratować się trzeba. Marek Chrzanowski myśli parę dni, aż w końcu wymyśla.

Prawnik, któremu miał załatwić pracę za kosmiczne pieniądze, nie był wcale słupem, który miał wyciągnąć górę kasy na szemrane cele.

Według RMF FM "miał być szpiegiem szefa Komisji Nadzoru Finansowego w grupie Getin Noble Bank".

Nie wiemy, co to do końca oznacza poza bezprzecznie jednym: człowiek z takimi pomysłami nie mógł być mózgiem całej operacji.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.