Widmo głodu u introwertyka. Od godziny chce odgrzać sobie obiad w pracy, ale w kuchni ktoś rozmawia
Dochodziła czternasta. Filip już od godziny kręcił się pod biurową kuchnią z opakowaniem kurczaka pad thai od Pana Kanapki w rękach. Niestety nie mógł wejść do pomieszczenia, bo w środku jego "koledzy" i "koleżanki" z pracy toczyli rozmowę.
Próbował to zrobić sześć razy, ale za każdym razem ktoś inny akurat wchodził do kuchni i mężczyzna musiał udawać, że idzie do toalety. Wszyscy pewnie pomyśleli, że ma zapalenie pęcherza albo gorzej, ale Filipa nie obchodziło, co myślą o nim inni. (To nieprawda. Obchodziło go.)
– To mogłaś założyć na lewą stronę! HAHAHAhahahaha! – do uszu Filipa dobiegał głośny śmiech Marty ze sprzedaży i jej psiapsiółek z działu.
Mężczyzna westchnął i popatrzył smutno na swoje plastikowe opakowanie z obiadem. Zaburczało mu w brzuchu.
Przez chwilę chciał nawet się przełamać i wejść do kuchni mimo obecności innych osób, ale przypomniał sobie traumę, jak ostatnim razem menedżer biura Rafał zaczął go atakować small talkiem o ekspresie do kawy.
Zrezygnowany Filip wrócił do swojego biurka w kącie. Kurczak pad thai na zimno wcale nie był aż tak zły.