Widmo głodu u introwertyka. Od godziny chce odgrzać sobie obiad w pracy, ale w kuchni ktoś rozmawia

Mariusz Ciechoński
Dochodziła czternasta. Filip już od godziny kręcił się pod biurową kuchnią z opakowaniem kurczaka pad thai od Pana Kanapki w rękach. Niestety nie mógł wejść do pomieszczenia, bo w środku jego "koledzy" i "koleżanki" z pracy toczyli rozmowę.
Fot. 123rf.com
Plan Filipa był prosty. Szybko wejść do kuchni, udać się do stającej na lewo od wejścia mikrofalówki, dźgnąć foliowe wieczko kupnego posiłku kilka razy widelcem, włożyć na dwie minuty do kuchenki, wyjąć, przełożyć danie na talerz, szybko wrócić na swoje miejsce i zjeść przy komputerze.

Próbował to zrobić sześć razy, ale za każdym razem ktoś inny akurat wchodził do kuchni i mężczyzna musiał udawać, że idzie do toalety. Wszyscy pewnie pomyśleli, że ma zapalenie pęcherza albo gorzej, ale Filipa nie obchodziło, co myślą o nim inni. (To nieprawda. Obchodziło go.)


– To mogłaś założyć na lewą stronę! HAHAHAhahahaha! – do uszu Filipa dobiegał głośny śmiech Marty ze sprzedaży i jej psiapsiółek z działu.

Mężczyzna westchnął i popatrzył smutno na swoje plastikowe opakowanie z obiadem. Zaburczało mu w brzuchu.

Przez chwilę chciał nawet się przełamać i wejść do kuchni mimo obecności innych osób, ale przypomniał sobie traumę, jak ostatnim razem menedżer biura Rafał zaczął go atakować small talkiem o ekspresie do kawy.

Zrezygnowany Filip wrócił do swojego biurka w kącie. Kurczak pad thai na zimno wcale nie był aż tak zły.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.