Dramat posła PiS. Chciał walczyć z mową nienawiści, ale jego żona za bardzo ją lubi
Na początku 2018 r. poseł PiS Łukasz Schreiber razem ze swoim kolegą z europarlamentu, Kosmą Złotowskim, wystąpili z mocną inicjatywą: sprzeciwili się mowie nienawiści. W tym zbożnym celu stworzyli specjalną deklarację, w której znalazły się postulaty takie jak wzajemny szacunek, poszanowanie życia prywatnego czy piętnowanie przejawów nienawiści i agresji w przestrzeni publicznej. Super? No pewnie. Jakby ogłosili to w autobusie, to kierowca wstałby i zaczął klaskać.
Ale to nie koniec.
Po tym, jak wpis Marianny Schreiber zauważyli internauci, żony posła zaczął bronić Kosma Złotowski, współautor deklaracji przeciwko mowie nienawiści.
W swoim bardzo prostym i zupełnie pozbawionym wygibasów retorycznych poście wyjaśnia, że nie ma się o co czepiać. Tęczowa torba jest oznaką demonstrowania homoseksualizmu w sferze publicznej, a słowa “won z mojego miasta” to tylko wyraz dezaprobaty wobec tak bezczelnej postawy. Europoseł przewrotnie odwraca sytuację, dopytując o heteroseksualistów.
- Czy chadzają oni po ulicach, demonstrując swój heteroseksualizm? - roztacza straszliwą wizję Złotowski. - Czy domagają się od homoseksualistów jakiejś akceptacji i afirmacji?
Na szczęście nie. Heteroseksualiści, dzięki Bogu, pozostają dyskretni.
Nie tylko nie chwalą się swoją orientacją przy pomocy toreb, ale także nie noszą obrączek, nie chodzą za rękę i nie całują się w miejscach publicznych (dzieci mogłyby to zobaczyć!). Pary hetero praktycznie nie występują w reklamach, a filmy i seriale z ich udziałem są emitowane po 22 i tylko na Tele 5. Walentynki obchodzą w zaciszu czterech ścian, potajemnie, i zawsze mówią wtedy do siebie szeptem.
A już na pewno nie zamieszczają publicznie zdjęć ze swoich ślubów, bo przecież nie mogą ich brać.