Polska złożyła 8 krajom ofertę odkupienia Bałtyku. Morawiecki: Polskie morze powinno być tylko polskie
Stocznia Gdańska, kolejka na Kasprowy, lotnisko w Radomiu - lista repolonizowanych przez Mateusza Morawieckiego przedsięwzięć robi wrażenie i codziennie się rozrasta. Blednie jednak przy najnowszej idei premiera na miarę setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
To kolejny wielki zakup i odzyskanie dóbr, które bez interwencji rządu nadal znajdowałyby się w prywatnych rękach i w każdej chwili mogły zostać wywiezione za granicę, jak "Dama z gronostajem" czy kolejka na Giewont.
– To Bałtyk jednak jest naszym największym narodowym skarbem. Skarbem, który w czasach Platformy nikt się nie interesował. Po naszej wodnej macierzy pływał każdy, kto chciał, a przez tzw. lukę bornholmską każdego dnia wypływały tysiące ton wody. Polskiej wody – mówił Morawiecki.
Dziennikarze pytali premiera o prognozowaną kwotę transakcji, szef rządu nie chciał jednak podać konkretów.
– Na dziś mogę powiedzieć, że wbrew alarmistycznym prognozom, koszt zamknie się w granicach 5-6 lat finansowania programu dożywiania dzieci i młodzieży – ujawnił dodając, że tu wcale nie chodzi tylko o narodową dumę, ale i korzyści dla wszystkich Polaków.
– Dziś Bałtyk ma dziewięciu gospadarzy i to niestety widać: jest zimny i nieprzyjazny – przekonywał Morawiecki. – Kiedy jednak znajdzie się wyłącznie przy ciepłym, kochającym sercu Rzeczpopolitej nareszcie będzie można się w nim wykąpać z przyjemnością.
– A na to nie ma zbyt wysokiej ceny.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.