Dramat dyrektora festiwalu filmowego. Udał, że przeprasza kobiety, zołzy nie chcą tego łaskawie docenić
Stefan Laudyn co roku zwraca się do widzów w listownym zaproszeniu na Warszawski Festiwal Filmowy, którego jest dyrektorem. Tym razem jednak nie wszyscy poczuli się mile wdziani na WFF. Tak około połowa.
– Od kilku lat obserwuję pojawianie się żeńskich form wyrazów, które nie występowały w tradycyjnej polszczyźnie – pisze Laudyn najwyraźniej z XVIII wieku, bo już wtedy w polskim występowały żeńskie formy wyrazów.
Dyrektor dodał jeszcze klasyczny tekst non-apology: ktoś mnie źle zrozumiał i poczuł się urażony, pochwalił się współpracą z kobietami i zakończył perełką: "Proszę to łaskawie docenić".
O dziwo, widzki łaskawie nie doceniły.
A to głupie, niewdzięczne zołzy.