Dramat dyrektora festiwalu filmowego. Udał, że przeprasza kobiety, zołzy nie chcą tego łaskawie docenić

ASZdziennik
Stefan Laudyn co roku zwraca się do widzów w listownym zaproszeniu na Warszawski Festiwal Filmowy, którego jest dyrektorem. Tym razem jednak nie wszyscy poczuli się mile wdziani na WFF. Tak około połowa.
Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
– Drogi Widzu Warszawskiego Festiwalu Filmowego – zaczyna swój list Laudyn – W poprawnych politycznie publikacjach pewnie pojawiła się albo wkrótce się pojawi, forma "Droga Widzko". Ale u nas jeszcze nie.




– Od kilku lat obserwuję pojawianie się żeńskich form wyrazów, które nie występowały w tradycyjnej polszczyźnie – pisze Laudyn najwyraźniej z XVIII wieku, bo już wtedy w polskim występowały żeńskie formy wyrazów.

Dyrektor dodał jeszcze klasyczny tekst non-apology: ktoś mnie źle zrozumiał i poczuł się urażony, pochwalił się współpracą z kobietami i zakończył perełką: "Proszę to łaskawie docenić".

O dziwo, widzki łaskawie nie doceniły.

A to głupie, niewdzięczne zołzy.
To jest ASZdziennik, ale listy Stefana Laudyna nie zostały zmyślone.