Ulga kobiet pobitych przez narodowców. Prokuratura właśnie im wyjaśniła, że jak facet bije, to ma powód [CYTATY]

Mariusz Ciechoński
Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła decyzję w sprawie pobicia kobiet, które blokowały Marsz Niepodległości w 2017 roku. Na szczęście dla nich okazało się, że śledztwo zostało umorzone, bo napastnicy wcale ich brutalnie nie skopali, a jedynie (#jprld) "wyrazili swoje niezadowolenie".
Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Kobiety odetchnęły z ulgą, kiedy usłyszały oświadczenie prokuratury. Dowiedziały się z niego, że "zachowanie poszczególnych uczestników Marszu nie wypełniło znamion czynu zabronionego", ponieważ "zamiarem atakujących nie było pobicie pokrzywdzonych, lecz okazanie swojego niezadowolenia, że pokrzywdzone znalazły się na trasie ich przemarszu".

Prokuratura dodała, że noo doobra, mooże i faktycznie napastnicy kogoś tam pobili, ale "umiejscowienie i charakter obrażeń, jakich doznały pokrzywdzone, wskazują, iż przemoc napastników nakierowana była na mniej newralgiczne części ciała.
– Mnie skopano, inna dziewczyna została przeciągnięta po asfalcie, uderzono ją w głowę i zabrała ją karetka. Straciła przytomność – wspomina zajście jedna z kobiet i cieszy się, że napastnicy byli tak mili, że bili i kopali tylko w "nienewralgiczne części ciała", jak np. głowa.


Czyli to był w sumie wyraz troski chłopców narodowców. Jak wiadomo, łobuz kocha najbardziej.

Jak się dowiadujemy, ten wzruszający gest solidarności z podszywającymi się pod patriotów bandytami przyniósł ulgę nie tylko kobietom.

Od razu lepiej poczuł się też policjant pobity w centrum Warszawy.
To jest ASZdziennik. Decyzja prokuratury nie została zmyślona.