Nowość dla par żyjących bez ślubu. Rząd wprowadził podatek od życia w grzechu
Nawet 2 mln Polaków przestanie uprawiać seks pozamałżeński, a drugie tyle pojedna się z Bogiem i weźmie w końcu ślub kościelny. To oczekiwane skutki wprowadzenia podatku od życia w grzechu. Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki, zapłacą go pary żyjące bez ślubu.
Rząd oszacował, że nałożenie "grzechowego" w wysokości 10 zł za każdy dzień związku bez aprobaty Kościoła z dopłatą 19,99 zł w przypadku wspólnego mieszkania, spowoduje porzucenie nieprzyzwoitego trybu życia przed 1,5 mln dorosłych i zniechęci do seksu przed ślubem nawet 500 tys. młodych. Pary wreszcie przestaną przynosić wstyd rodzinie, bo kto to słyszał, żeby w katolickim kraju taka sodoma i gomora?
Podatek będzie obowiązywał aż do sakramentalnego "tak". Rząd podkreśla, że ślub cywilny nie zwalnia z obowiązku podatkowego. Liczy się tylko ten prawdziwy.
– Opłaty będzie można uiszczać bezpośrednio u spowiedników, którzy już jesienią zapukają do drzwi każdego mieszkania w Polsce – przyznaje ks. Jędrzej, jeden z lobbystów nowego projektu. – Dla związków LGBT przewidujemy ulgę, będą mogły odpisać wydatki na egzorcyzmy.
Dla łatwiejszego rozpoznania w Urzędach Skarbowych, podatnikom nałożone zostaną stylowe, szkarłatne obrączki z chipem.
"Grzechowe" dla par żyjących bez ślubu to tylko jeden z etapu rządowego programu rechrystianizacji związków w Polsce.
Już od przyszłego roku zacznie obowiazywać także "pierworodne".
Zapłacą go dzieci, z których aktu urodzenia wynika, że zostały poczęte przed sakramentalnym "tak". Albo metodą in-vitro.