Dramat polskiej policji. Ich paździerzowa "inwigilacja" Państwamiasta to najlepszy od dawna żart o policji
Koniec żartów o dwóch policjantach, z których jeden umie pisać, a drugi czytać. Od dziś miano najlepszego dowcipu o policji należy się nieudanej inwigilacji modnego warszawskiego lokalu.
Materiału są szokujące, ale policja zadbała też, żebyśmy się świetnie bawili. Jak przy nieudanej inwigilacji klubokawiarni Państwomiasto w Warszawie.
20 lipca członek młodzieżówki .Nowoczesnej wpada na pomysł, żeby się spotkać z innymi młodzieżówkami i przegadać "co młodzi mogą zrobić w obronie sądów". Jak rasowy konspirator informację o spotkaniu ogłasza na Facebooku. Tak informacja dociera do policji. Zapada więc decyzja o inwigilacji spotkania - pod lokal trafia "załoga 103".
Godziny mijają, nic się nie dzieje, dzielni policjanci meldują, że w środku są dwaj obcokrajowcy, że ktoś je lunch i kurde, ale znikąd nie widać zagrożenia ustroju państwa. Sęk w tym, że w tym czasie partyjna młodzież z zaproszonym na spotkanie Zbigniewem Hołdysem sobie spokojnie w lokalu obraduje, tyle że... na piętrze.
Policjanci jednak niezmordowanie meldują o ruchu w kawiarni i zastanawiają się, w jak głębokim podziemiu młodzież się schowała.
A młodzież w tym czasie scrolluje Fejsa.
Oko.Press
Nie wiedząc jeszcze, że bierze udział w najfajniejszym policyjnym pranku od czasu filmów wczesnego Wardęgi.
Więcej o sprawie na Oko.press, tylko że tam będzie mniej śmiesznie.