Wpadka Smarzowskiego. W jego spocie na 100 lat niepodległości nikt nie chleje, nie bluzga ani nie ginie

ASZdziennik
Fani "Wesela" nigdy tego Onetowi nie zapomną. Wojciech Smarzowski wyreżyserował film "Łączy nas hymn", którym portal przypomina o 100-leciu niepodległej Polski. Rezultat jest szokujacy. Przez 45 sekund nagrania żaden Polak nie zatacza się z butelką wódki, nie bluzga, ani nie ginie od ciosów zadanych siekierą.
Fot. Onet / Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Onet zepsuł Smarzowskiego – twierdzą fani reżysera. Na filmie "Łączy nas hymn" widać grupę Polaków, którzy w tradycyjnej smarzowszczyźnie rzuciliby się sobie do gardeł i zrzucili ze schodów na pijackiej awanturze. Niestety, nie tym razem. Każdy, kto czekał na brud i patologię, będzie musiał obejść się smakiem.
Na filmie Onetu widać grupę Polaków, którzy pomimo dzielących ich różnic nie zapomnieli o tym, co ich łączy. Wspólnie wstają do odśpiewania Mazurka Dąbrowskiego, a na ekranie ani przez chwilę nie widać ostrych narzędzi, które mogłyby posłużyć do trwałego okaleczenia ciała.


Ramię w ramię stanęli narodowcy życzący z koszulek śmierci wrogom ojczyzny, fashionistki żywcem wyjęte z Open'era, feministki, kombatanci, biali, czarni, myśliwi, ekoaktywiści, młodzi, starzy, duchowni, bogaci, biedni, harcerze i Bartosze Węglarczyki.

Widzowie rozczarowani nowym Smarzowskim zarzucają mu, że zmarnował ogromny potencjał krwawej jatki. Zamiast ponurej rzezi pokazał, że Polacy potrafią stanąć ramię w ramię ponad podziałami. I że może ich łączyć nawet to, że nie znają dalszych zwrotek hymnu.

Najbardziej rozczarowujące dla fanów "Drogówki" i "Wesela" jest jednak samo zakończenie.

Uwaga, spoiler.

Wszystko kończy się dobrze, a na końcu filmu nie wybija żadne szambo.