Dramat myśliwych. Wymyślili cwany trik, żeby ludzie ich nie hejtowali, ale chyba ich przejrzeliśmy
Polski Związek Łowiecki wystosował apel do myśliwych. Zawarł w nim sugestię, że może jednak nie pokazywać ludziom na Fejsie fotek i filmików z zabijania i oprawiania zwierząt, bo nie zachęci ich to do zabijania i oprawiania zwierząt.
Polski Związek Łowiecki najwidoczniej zauważył, że myśliwi nie są w TOP 10 grup społecznych cieszących się największą sympatią. Uznał więc, że najlepszym sposobem na poprawę ich wizerunku będzie prośba o wrzucanie do netu odrobinkę mniej zdjęć brutalnie zabijanych dla przyjemności zwierząt i stonowanie o ociupinkę epatowania wyższością wąsatych mężczyzn nad ułożonymi u ich stóp martwymi mieszkańcami lasu. Żeby ktoś przypadkiem nie pomyślał, że na tym polega myślistwo.
Myśliwi oburzyli się pomysłem PZŁ. Że jak to tak, najpierw nie pozwala im się zabrać Brajanka na polowanie, a teraz ogranicza się ich swobodę do pozowania z truchłem bohatersko zastrzelonego przez nich zwierzęcia?
Dla reszty społeczeństwa oznacza to dwie rzeczy: dobrą i złą. Zła to taka, że myśliwi nadal będą epatować zamiłowaniem do patroszenia dzików w internecie. A dobra, że przynajmniej nikt nie pomyśli, że w łowiectwie najbardziej kręci ich kontakt z przyrodą i karmienie sarenek.