Cała prawda o festiwalowiczach. 10 kluczowych różnic, które dzielą weteranów od amatorów

Łukasz Jadaś
Zakładając opaskę Orange Warsaw Festivalu, Open'era czy OFFa nie musimy wiedzieć, kim są headlinerzy, ale różnice między ludźmi znać wypada. W końcu to wśród nich spędzimy większość festiwalu. W kolejce po opaskę, w kolejce po wodę, w kolejce do toi-toia, a może nawet na koncercie.
Fot. 123rf.com
Oto 10 najważniejszych różnic między nowymi a doświadczonymi festiwalowiczami.

1. Wejście na teren.

Nowi:
Przed bramą festiwalu stoją od 1:00 w nocy, by przez bramki otwierane o 15:00 przebiec prosto pod barierki na koncert, który na scenie głównej zaczyna się o 22:00. Oprócz muzyki lubią udary słoneczne i skrajne wycieńczenie.

Weterani:
Headlinera z 22:00 widzieli już na Open'erze 2010. I pięć lat wcześniej na Offie, zanim jeszcze nie wpadł do mainstreamu. Spacerem udają się na mniejszą scenę poleżeć na koncecie debiutanta, który za pięć lat będzie na głównej. Zazdroszczą nowym festiwalowiczom entuzjazmu i zdrowych pleców.

2. Relacje z innymi festiwalowiczami.

Nowi:
Mówią do weteranów na Pani/Pan.


Weterani:
Udają, że słysząc Pani/Pan nie jest im przykro, bo są starzy.

3. Wymiana opasek.

Nowi:
Przez trzy dni będzie główną bohaterką ich stories na Instagramie. Pojawiają się podziały na Januszy z jedniodniową i ultrasów z całym karnetem. Pod prysznicem osłaniają opaskę w obawie, czy oby nie stanie się jej coś złego. Jeszcze nie wiedzą, że od tej pory latem nie będą mieli pieniędzy na życie, bo wszystko będzie szło na karnety.

Weterani:
Z materiału na nadgarstkach weteranów wyczytasz historię ich życia. Zaprzyjaźnili się z bakteriami z Open'era 2006 a lekarze twierdzą, że na tym etapie musieliby amputować rękę. To ich ostatni festiwal, bo mają za krótkie ręce na nowe.

4. Przed koncertem.

Nowi:
Melanż melanż melanż.

Weterani:
W swym gronie mędrców omawiają przy Tymbarku różnice w ostatnich setlistach i wydają prognozy na dzisiejszy koncert. Od słowa do słowa dochodzą do wniosku, że w sumie to szkoda, że znowu nie ma Arcade Fire, i że nic lepszego od tego pamiętnego koncertu Prince'a ich w tym roku nie spotka. Wychodzą i dołączają do melanżu ekipy nowych i gasząc w nich entuzjazm opowiadają, że kiedyś to były koncerty, a nie to co teraz.

5. Festiwalowa moda.

Nowi:
Glitterowe dodatki w stylu orientu, body z frędzlami, obowiązkowy wianek. Płaszczyk z H&M w stylu boho. Cekinowe dodatki inspirowane stylizacją Maffashion z Coachelli. Do tego dowolne, fantazyjne must-have'y.

Weterani: Sprana koszulka z Offa 2006 rozciąnięta wraz z nimi okryta stylową folią z płaszczu przeciwdeszczowego. Na twarzy henną wymalowane znużenie. Jakieś kalosze jakby padało.

6. W tłumie na koncercie.

Nowi:
Chcieliby się trochę pobawić, ale stresują się, czy aby na pewno powiedzie się wszystkich osiem zaplanowanych na dziś akcji koncertowych. Entuzjam niestety się udziela, i po chwili gubią, się, czy baloniki miały być przy trzecim kawałku niezależnie od setlisty, czy tylko jak będzie to przearanżowana wersja akustyczna jak na koncertowym DVD z Londynu. I kiedy zacząć pompować tego różowego flaminga?

Weterani:
W jakim tłumie? W strefie chilloutu wszysto doskonale słychać, a na leżakach odpoczną im plecy, bo przecież droga do domu daleka.

7. Stosunek do toi-toiów.

Nowi:
Wierzą, że w środku znajdą papier toaletowy, konwaliowe mydełko i sosnowy Brise. Trzymają się zasad świata, który zostawili za sobą: panikują, gdy na drzwiach toi-toia nie ma ani symbolu koła, ani trójkąta. Nadal utrzymują, że założenie tego modnego kostiumu jednoczęściowego na festiwal to był naprawdę dobry pomysł, choć ubierają się już trzeci raz.

Weterani:
Potrzeby fizjologiczne są dla słabych. Weterani nie tracą czasu na toi-toie: nie chcą spóźnić się na żaden koncert, więc przez 3 dni festiwalu balansują na granicy odwodnienia i śmierci. Jeżeli już stoją w kolejkach, to tylko towarzysko. Wiadomo, że najlepsze small talki i najtrwalsze przyjaźnie zawiązują się pod toi-toiami.

8. Po koncercie.

Nowi:
Myślą, czy pobiec w przerwie po piwo czy przebić się bliżej sceny na kolejny.

Weterani:
Myślą, czy z tym bólem pleców wytrzymają jeszcze kolejny.

9. Życie towarzyskie.

Nowi:
Stosują złotą proporcję 80/20, gdzie 80% festiwalu to czekanie na znajomych, a 20% to koncerty. Przyszli na festiwal razem, więc razem będą chodzić wszędzie. Gdy Kuba chce iść do toi-toia, pod toi-toiem czekają wszyscy. Gdy Julka zgłodnieje, nikt nie rusza się z miejsca póki nie skończy swojego burgera. Po drugim dniu stracą cierpliwość i za rok każdy przyjedzie sam, ale niestety znowu się spotkają.

Weterani:
Z tego co pamiętają, to przyjechali tu z partnerem i przyjaciółmi. Niestety, tamci poszli gdzieś rozstawiać namiot i teraz szukaj wiatru w polu. Nową ekipę znajdują po 5 minutach. Nowym kolegom pomagają rozstawić namioty i do końca festiwalu mieszkają w przedsionku ich Quechuy. Stosują złotą zasadę 80/20, gdzie 80% festiwalu to nowe znajomości, a 20% uspokajające SMS-y do starej ekipy.

10. Stan po festiwalu.

Nowi:
- Szkoda, że kolejny raz dopiero za rok!

Weterani:
- Strach pomyśleć, że następny już za tydzień...

To jest ASZdziennik. Różnice zostały tylko trochę zmyślone.