
Śpieszę z przeglądem najwspanialszych sposobów na to, by dostać się na Pitbulla:
1. Wjazd koniem trojańskim
Nic prostszego. Wystarczy przebrać się za gigantyczny sześcian dyskotekowy. Organizatorzy myślą, że to element scenografii i sami wprowadzają cię na backstage.
2. Podkop pod Tauron Arene
Jak pisze osoba odpowiedzialna za to wydarzenie: „zbierzmy się, łopaty w ręce i do roboty!” i to mówi samo za siebie.
3. Skok spadochronowy na koncert Pitbulla
To nie tylko doskonały punkt widokowy, ale też piękne przeżycie zwieńczone niezapomnianym soundtrackiem. Brzmi dobrze, tym bardziej, że, jak zauważa organizator „skok spadochronowy wydaje się bardziej realny niż nabycie biletu, nie oddając przy tym obu nerek”. Jak to mówią – i Pitbull syty, i nerka cała.
4. Na orle prosto z Tatr prosto na koncert Pitbulla
Dla osob, które cenią sobie styl i szyk, a także dla tych, którzy wiedzą, gdzie te sokoły, orły, herosy.
5. Skok o tyczce na koncert Pitbulla
Niestety odwołany. Dlaczego?!
6. Sram na koncert Pitbulla
A, to akurat nie sposób transportu. Ups.
Nie jesteście fanami mitologii, nie umiecie kopać, nie w smak wam skoki, orły, tyczki i wypróżnianie się?
Od siebie dołożyłabym następujące formy dostania się na koncert:
1. Przylot na złotym Pitbullu
Odnajdujesz mistycznego psa, który leci jak Pegaz prosto na stadion.
2. Kamuflaż władcy cienia
Nic nie stoi na przeszkodzie, by pomalować się na szaro i udawać cień sceny, aż ochrona przestanie to zauważać. To symboliczne rozwiązanie dla tych, którzy bez tego koncertu zostaną jeno cieniem człowieka.
3. Przyciąganie grawitacyjne mikrofonu Pitbulla
Wystarczy skalibrować swoją aurę tak, by sprzęt sceniczny przyciągał was pod scenę.
To jest ASZdziennik, ale wszystkie przytoczone wydarzenia z Facebooka są prawdziwe.