Dramat millenialsa. Znalazł pracę marzeń, ale i tak nie spełnia jego oczekiwań

ASZdziennik
Wyjazd do Singapuru, darmowe wyżywienie i nocleg za wrzucanie zdjęć na Instagrama plus kieszonkowe 5000 zł - to praca marzeń wielu młodych ludzi. A jednak nie wszystkich.
Fot. 123rf.com
– Dramatyczna sytuacja 22-letniego Mariusza z Warszawy. Nareszcie znalazł pracę, o której zawsze marzył, ale jakoś tak mu się chyba jednak nie podoba, więc jakoś tak nie wysyła aplikacji – dowiaduje się ASZdziennik.

Oferta pozornie posiada same zalety. W jej ramach pracownik wyjedzie na 4 tygodnie na kurs językowy do Singapuru, gdzie jego jedynym obowiązkiem będzie wrzucanie zdjęć na Instagrama, korzystanie z darmowego jedzenia i noclegu, a do jego wyłącznej dyspozycji będzie równowartość 5 tys. złotych.

Mariusz - na co dzień student ekonomii - się jednak waha.


– 4 tygodnie to dla mnie trochę za długo. Czułbym, że podpisuję tak jakby cyrograf – tłumaczy. – A co jak mi się nie spodoba jak kitesurfing na Karaibach?

Podobnie ofertę ocenia Nikola, studentka I roku romanistyki, która ma obawy co do stylu życia w tak odmiennej kulturze.

– Ja to się trochę boję. Niby zawsze chciałam poznawać inne kultury, ale słyszałam, że oni do wszystkiego dodają laktozy – mówi. – Singapur to chyba blisko Japonii i coś kojarzę, że jedzą makaron. Poza tym mam zobowiązania. Już zaznaczyłam na Fejsie, że idę na piknik nad Wisłą.

Millenialsów nie przekonuje też formuła kursu językowego.

– Ten kurs… on będzie w grupie, tak? – pyta nas barrrtolini95 przez jeden z komunikatorów internetowych. – Trochę stresują mnie wymagania obecności i ten Instagram. A co jak nie będę miał weny co do wyboru filtra? Już przez to zrezygnowałem z kulturoznawstwa.

Jak się dowiadujemy, w obliczu małego zainteresowania ze strony młodego pokolenia, pracodawca postanowił trochę poluzować wymagani i dopuścić do rekrutacji osoby starsze.

Nawet 30-letnie.

Ofertę pracy w Singapurze można znaleźć TUTAJ.

To jest ASZdziennik dla MatchBeta.