Do zajścia miało dojść w godzinach wieczornych w lokalu na Śródmieściu.
– Usiedli przy stoliku, szybko złożyli zamówienie i zaczęli w ciszy wpatrywać się swoje telefony. Zwyczajny związek – wspomina Marek.
Kobieta dostała posiłek wege, mężczyzna jadł mięso. Przystawkę wzięli na spółkę. Traf chciał, że Marek przechodził obok ich stolika i postanowił zapytać, czy wszystko u nich okej.
– A przecież wystarczyło zapytać, jak im smakuje – pomstuje głośno Marek, który zamiast dostać na odczepnego "tak, dzięki" usłyszał coś zupełnie innego.
Od niej o nim, że:
Od niego o niej, że:
Zrobiło się niezręcznie, ale było już za późno, by Marek zdołał uciec do kuchni. Dlatego jeszcze tego samego wieczoru Marek poznał historię pokłóconej pary.
Poznali się w zeszłym roku na chrystotece. Połączyła ich wspólna nienawiść do satanistycznych obrzędów, takich jak Halloween.
Czar prysł, gdy kobieta nakryła swojego partnera na nocnych speedrunach na zremasterowanej wersji Diablo 2. Pech chciał, że zbiegło się to w czasie z narastającymi w niej wątpliwościami, czy wszystko opiera się na kłamstwie, bo nie ma dowodów, że światem nie rządzą zmiennokształtne bioroboty.
Sprzeczka trwałaby dłużej, gdyby Marek w porę nie polecił im czekoladowego banoffee na deser.
- Czekolada uwalnia endorfiny i serotoninę, co utrudnia kłótnie przy jej jedzeniu - wspomina Marek, który w ostatniej chwili popełnił niestety kolejny błąd.
- Skoro on lubi grać w gry, a ona szuka w sobie nowej wiary, to poleciłem im wspólną rozgrywkę w Cult of the Lamb. To symulator zarządzania własnym kultem - wzdycha kelner.
Teraz para chce zarezerwować stolik na czwartkowy wieczór. Opowiedzą Markowi, czy tworzenie własnej religii pomogło ich relacji.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.