Typowy dzień w Kanadzie. Facet w stroju jamnika wyprowadza jamnika
To miał być taki jednorazowy żarcik. Richard Luchford przebrał się za wielkiego jamnika i wyszedł na dwór ze swoją suczką Mią. Liczył, że może parę osób się uśmiechnie, jednak moc pozytywnych reakcji ze strony przechodniów sprawiła, że poczuł zew niesienia radości.
Żona i córka pomogły mu przenieść się z Oshawy do social mediów, gdzie dzieli się swoimi uroczymi wybrykami. A trochę ich już było. Wielki jamnik błądził alejkami sklepowymi, otwierał rok szkolny w podstawówce, rozdawał róże napotkanym kobietom i odwiedził centrum seniorów.
https://www.instagram.com/reel/DMdmdUtxfNn/?igsh=MWx2MDcyend1aXNkeQ==Dewizą Richarda jest „smiles for miles” (ang. „uśmiechy za mile"). To taka zdrowsza forma robienia kroków, bo nie dość, że Mia i jej właściciel zażywają ruchu, to jeszcze rozbawiają napotkane osoby (a przecież śmiech to zdrowie). Sam Richard stwierdza, że jest to jego odpowiedź na ogrom zła i nienawiści na świecie.
Mapa pieskowego dobra powoli się rozszerza. Rada oddalonego o 8 kilometrów od Oshawy miasta Whitby wręczyła Richardowi certyfikat uznania za radość, którą wniósł w lokalną społeczność. Pojawili się już nawet jego naśladowcy. Pewna kobieta zaczęła wychodzić na dwór w trudnym do zidentyfikowania kostiumie, który dla nas wygląda jak ogromna kupa w czapce świętego Mikołaja.
Czekamy aż ten trend zawita do Polski. Może uda się dokonać niemożliwego i nasi rodacy zaczną się uśmiechać?
To jest ASZdziennik, ale to prawda.