Królowa prokrastynacji zwróciła książkę do biblioteki po 82 latach [SERIO]
I to chyba ten przypadek, gdy powiedzenie „lepiej później niż wcale” jest potraktowane trochę zbyt dosłownie.
Historia dotyczy Biblioteki Publicznej w San Antonio w stanie Teksach (USA). Osoba, która zwróciła egzemplarz Your Child, His Family, and Friends autorstwa Francesa Bruce Straina, nie była nawet pierwotnie wypożyczająca książkę kobieta, a jej wnukiem. 15 sierpnia wysłał do biblioteki książkę z notką wyjaśniającą.
Okazuje się, że książka została wypożyczona w lipcu 1943 i powinna zostać zwrócona w ciągu 28 dni. Ups.
Wnuk wyraził nadzieję, że biblioteka nie naliczy kary, bo w sumie i tak „babcia nie będzie mogła już jej opłacić”. Z notatki wynika, że wnuk nałogowej przetrzymywaczki znalazł książkę wśród rzeczy swojego ojca. Najprawdopodobniej babcia wypożyczyła książkę, gdy jego tata miał około 11 lat, chwilę przed tym, jak rodzina przeprowadziła się do Meksyku.
Biblioteka nie ukarała nikogo za to prawie stuletnie przedłużenie, bo zniosła opłaty za przetrzymanie książek w 2021 roku. ALE! Gdyby ich nie zniosła, to ile musiałaby zapłacić babcia?
To nie ma żadnego znaczenia, więc postanowiłam wykonać obliczenia.
W bibliotekach publicznych w USA (w tym w San Antonio, przed zniesieniem opłat w 2021 r.) typowa kara za przetrzymanie wynosiła 15-25 centów za dzień za książkę.
Przyjmując średnią stawkę 0,25 USD/dzień:
82 lata ~ 82 x 365 dni = 29 930 dni + 20 dni z powodu lat przestępnych = 29 950 dni
29 950 dni x 0,25 USD = 7 487,50 dolarów.
Czyli kara wyniosłaby około 7,5 tysiąca dolarów, a więc około 30 tys. złotych.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.