ZTM wręczył kierowczyni mandacik za przekroczenie brzydkości i nie można go opłacić walutą miłości

Aleksandra Kasprzak
11 sierpnia 2025, 10:50 • 1 minuta czytania
Fot. Facebook/Ania kierowniczka, Onet.pl
Jeśli przeżyliście uchybienie na estetyce rzeczownika po użyciu w nagłówku feminatywu, możemy przejść do ruchów antyestetycznych większego kalibru: kobieta znana w social mediach jako „Ania kierowniczka” od sześciu lat podróżowała z pluszowym jamniczkiem za przednią szybą. To nic strasznego, prawda? PRAWDA???
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nie. Obecność jamniczka w kabinie kierowczyni nie spodobała się zwolennikom minimalistycznych szyb z ZTM. 

Oto najważniejsze informacje o sprawie: 


1. ZTM ukarał PKS Grodzisk Mazowiecki (czyli przewoźnika, którego autobusem kierowała pani Ania) kwotą 799 zł, tłumacząc, że to kara za „naruszenie estetyki pojazdu”.

2. Z komunikatu dla Polsat News dowiadujemy się, że „nie jest dozwolone ozdabianie kabiny kierowcy jakimikolwiek elementami niezgodnymi z ZTM tj. np. naklejki, folie, proporczyki, plakaty lub inne przedmioty, w tym maskotki".

Fani maskotki są oburzeni, bo wiedzą, jak działa jamniczek. Bardzo dobrze. Na wielu ludzi, szczególnie dzieci.

Trudno nie powołać się na słowa disco bangera Zenka Martyniuka z Łobuzami, skoro jamniczkowi wręczono mandacik za przekroczenie brzydkości. Na szczęście powstała petycja, by go przywrócić i w pewnym sensie jest to waluta miłości.

Jamniczkowi życzymy, by szybko powrócił do swojej ukochanej kabiny. A jeśli nie, to nie ma się martwić – być może znajdzie szczęście gdzie indziej. Na przykład w Poznaniu, gdzie autobusy są zielone i pasowałby do nich kolorystycznie. 

To jest ASZdziennik, ale to prawda.