Duży red flag: to dopiero pierwsza randka, a ona już żąda, by nie mylić jej imienia

Szymon Żurawski
20 października 2023, 13:15 • 1 minuta czytania
Każda historia ma swój początek i koniec jak poemat. Bywa, że start intymnej relacji jest niczym jogging po drodze usłanej świeżo zebranymi płatkami róż. Częściej przypomina jednak spacer po nieheblowanych i nabitych ćwiekami deskach. Właśnie nad tym dumał 30-letni Mariusz po randce z poznaną na Tinderze kobietą.
fot. Canva
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pierwsza randka to zazwyczaj czas na nieskrępowane rozmowy i kładzenie podwalin pod relację. Spotkanie Mariusza i tej-w-krótkich-kręconych-ciemnych-włosach bardzo szybko zmieniło się w koszmar. Wystarczyło, że mężczyzna pomylił jej imię. 27 razy. Nie-Marika-i-nie-Sandra zaczęła się wtedy dziwnie zachowywać i oskarżać Mariusza, że "niepoważnie ją traktuje". – To bzdura i jej zachowanie mnie zszokowało. To w końcu tylko imię – mówi zdenerwowany mężczyzna. – To chore. Poprawiała mnie za każdym razem, gdy się myliłem, a widzieliśmy się dopiero po raz pierwszy. Przecież ja nie oczekuje od niej, żeby znała mojego ulubionego pokemona. Koledzy Mariusza ostrzegali go przed takimi kobietami. Są łase na komplementy i wymagają od ciebie niewyobrażalnych poświeceń. Nagle nie wiadomo, nawet kiedy nie masz już własnego zdania na żaden temat i żyjesz pod butem. – A w ogóle: Adrianna, Marianna, Róża, co za różnica? – piekli się mężczyzna. – Nie mam czasu na taką dziecinadę: szukam kogoś do poważnego związku i budowania wspólnej przyszłości, a nie oskarżeń. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.