Ksiądz Woźnicki na komendzie zbeształ policjantkę za to, że stoi jak ladacznica [WIDEO]

ASZdziennik
07 września 2022, 16:24 • 1 minuta czytania
Pamiętacie słynnego księdza Michała Woźnickiego - tego samego, który w czasie pielgrzymki instruował, jak odpowiednio podawać kawę księdzu, i pouczał swe owieczki (zwane także przez niego "tłuszczą" i "hordą"), że to kapłan ma pierwszeństwo w kolejce do toalety? No to nadstawcie uszu, bo teraz duszpasterz poszedł sobie porozmawiać z policjantką na komendzie.
Fot. Twitter/@marcin_borys, 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

O poprzednich wyczynach ks. Woźnickiego pisaliśmy w tym oraz w tym tekście, a teraz zobaczmy razem, jak rozmawia z funkcjonariuszką. Bo naprawdę aż trudno uwierzyć.


- Być może pani ma alergię na kapłanów, ktoś panią dotykał, macał. Dzisiaj różne przypadki są. Ja do nich nie należę - zapewnił Woźnicki policjantkę z właściwym sobie wyczuciem i subtelnością, by zaraz potem przejść do ataku.

- Bardzo nieładnie jako kobieta pani wygląda stojąc w spodniach na ten sposób, szanowna pani. To jest bardzo nieeleganckie. Pani brak kultury osobistej - pouczył ksiądz, który jako mężczyzna i kapłan ma prawo w każdej chwili skarcić babę, jak brzydko stoi.

- Pani jest niewiastą. Jest pani w spodniach. Stoi pani jak ladacznica na rogu ulicy, która czeka na okazję - ciągnął Woźnicki, by unaocznić zbłąkanej policjantce jej marność.

- Ja jestem księdzem katolickim. Proszę się szanować, szanowna pani - tłumaczył dalej kobiecie, która powinna była przewidzieć, że przyjdzie do niej ksiądz katolicki, i ubrać się nie jak ladacznica, czyli inaczej niż w dżinsy i sweter.

Niestety, grzesznica zamiast - wedle wzorców z Pisma - rzucić się myć stopy kapłana i wycierać je własnymi włosami, postanowiła postąpić inaczej - czyli zacząć impertynencko wyjaśniać księdzu, że to ona jest osobą, która może przyjąć jego zgłoszenie. A fe!

- Cały czas bardzo brzydko pani wygląda, stojąc na ten sposób - tymi oto słowy duszpasterz pognębił nieposłuszną. - Niegodnie, proszę pani.

- Okej, to powiem tak... - zaczęła policjantka, jednak nie z księdzem takie numery.

- "Okej" jest słowem nie z polskiego języka, szanowna pani! - zwrócił uwagę Woźnicki. Potem skomentował jeszcze, że komenda działa jak mafia, a do sporu z grzesznicą odniósł się słowami "jak ma dolegliwość miesięczną, do domu ją wysłać".

Wciąż nie wiadomo, gdzie można wysłać księdza Woźnickiego.

I czy da się na zawsze.

To jest ASZdziennik, ale ten film nie został zmyślony.