Niepewni siebie naukowcy udowodnili: jedna krytyka liczy się bardziej niż sto pochwał
Wszyscy naukowcy z syndromem oszusta potwierdzili: aby wyrównać szkody wyrządzone jedną krytyką, konieczne jest ponad sto pochwał takiej samej lub większej wagi.
– Wszystko wskazuje na to, że siła rażenia jednej krytyki na psychikę, ale i zbiorowe morale, jest ponad stukrotnie większa od siły pochwały, nawet jeżeli nadawcą pochwały jest autorytet lub osoba, której chcemy zaimponować – mówi.
– Oznacza to, że nawet jeżeli w ciągu tygodnia pracy zbierzemy sto wyrazów uznania, wystarczy, weźmy na to, jeden mail od szefa sugerujący, że nie jesteśmy najlepsi w swojej dziedzinie, aby przekreślić wszystko, co osiągnęliśmy przez cały tydzień. Ale mogę się mylić – dodaje łamiącym się głosem.
Innym przykładem tego mechanizmu w życiu codziennym jest otrzymanie złośliwego lub zwyczajnie nieprzyjemnego komentarza od nieznajomego w internecie w zestawieniu z opiniami naszych najbliższych. Zgodnie z najnowszymi wynikami badań, opinie najbliższych w takim wypadku nie mają znaczenia.
Nie jest jeszcze jednak pewne, czy osiągnięcie to zostanie zawarte w oficjalnych publikacjach naukowych – krótko po ogłoszeniu otrzymanych wyników badacze mieli bowiem usłyszeć od swojego superwizora: "A wy nie macie nic ważniejszego do roboty?".
W sumie to pewnie ma rację. Tak jak ostatnio, gdy mówił, że z nich "to tacy matematycy-psychologowie, jak z koziej d*py trąba".
Więc może właściwie nie powinniśmy o tym pisać...
Aaa, dobra, zignorujcie ten artykuł. Nieważne.
To jest ASZdziennik, ale to może być prawda. Nie wiemy.