Zen ostateczne? Ten festiwalowicz rozkłada namiot trzecią godzinę i nadal nie wpadł w szał

ASZdziennik
Niespotykane zjawisko na festiwalu muzycznym w Kazimierzu Dolnym. Na polanie, z dala od radosnego tłumu, dostrzec można rozkładającego namiot osobnika, który wydaje się niewzruszony trwającymi już trzecią godzinę niepowodzeniami.
Fot. 123rf.com
Choć już pięć razy montował i demontował rurki stelaża, które potem nieskutecznie próbował dopasować do odpowiadających im tunelików, nadal nie opuszcza go pogoda ducha.

Spójrzmy tylko, jak z właściwą sobie gracją ciska stalowymi elementami o trawę, aby zaraz potem jeszcze raz wczytać się w dołączone do namiotu instrukcje, które są bardziej scenariuszem na farsę klasy B niż przydatnymi wskazówkami, które mogłyby uratować godność naszego małego przyjaciela.

Mimo to mężczyzna się nie poddaje i pełen spokoju i nadziei szósty raz podchodzi do metalowych rurek.


Co wywołało w nim takie godne podziwu opanowanie?

Czyżby latami praktykował sztukę medytacji transcendentalnej, 20 minut dziennie powtarzając dwusylabową mantrę i pozwalając natrętnym myślom przepływać przez umysł niczym obłoki po błękicie nieba?

Czy może między rejestracją na festiwal Kazimiernikejszyn a wyczekiwanymi koncertami Krzysztofa Zalewskiego, Darii Zawiałow i Ralpha Kamińskiego wziął udział w dostępnej dla uczestników walce na poduszki oraz integracyjnej zabawie życzliwego przytulania?

To drugie.

To jest ASZdziennik dla Festiwalu Kazimiernikejszyn.