Dramat homofoba. Nikt nie słucha tego, co mówi po słowach "nie jestem homofobem, ale..."

Ola Petrus
17 maja 2022, 16:13 • 1 minuta czytania
Pan Edward z Koszalina ma ostatnio ciężko. Wielu znajomych urwało z nim kontakt, ekspedientki w sklepie nie witają go z uśmiechem jak kiedyś, a sąsiadka przestała mu mówić "dzień dobry". A wszystko przez jedno słowo. "Ale".
Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

- Naprawdę nie rozumiem, o co im chodzi - żali się pan Edward. - Jednego dnia żartowaliśmy na temat nieogarów z Konfederacji, a następnego zaczęli mnie wyzywać od homofobów.


- A ja im tylko powiedziałem, że nie jestem homofobem, ale uważam, że geje nie powinni się afiszować się z tą swoją homomiłością na ulicach. W swoich domach niech robią, co chcą.

Mieszkaniec Koszalina odkrył, że za każdym razem, gdy używał słowa "ale" po stwierdzeniu "nie jestem homofobem/transfobem/bifobem", jego słuchacz tracił zainteresowanie i odwracał się w innym kierunku. Dziwne!

Pan Edward próbował nawet tłumaczyć, że ma znajomego geja, ale z jakiegoś powodu nie przekonało to nikogo. Tym bardziej dziwne!

A my z okazji Światowego Dnia Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii życzymy wszystkim bez wyjątku miłości i wolności bez żadnego "ale".

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone (ale homofobia nie).