Miłe! Ten tata zamiast o orzełku i Piłsudskim musi opowiedzieć córce, czym jest faszyzm
Podczas gdy we Francji rodzice tłumaczą dzieciom słowa "wolność, równość i braterstwo", a w Stanach Zjednoczonych grillują dla nich kotleciki przy fajerwerkach, w Polsce panuje inna lokalna specyfika. 35-letni Maciej z Warszawy przygotowuje córkę na Dzień Niepodległości, tłumacząc jej, na czym polega potworność faszyzmu.
Niestety, na razie Maciej musi odłożyć swoją wesołą pogadankę o suwerenności kraju i symbolach narodowych na rzecz dużo pilniejszej rozmowy.
- Wyłożyłem już Hani krótką historię lat 30. we Włoszech i Niemczech. Teraz jesteśmy przy polskiej specyfice zjawiska - relacjonuje 35-latek. - Przerobiliśmy już ONR i getta ławkowe, a także, w krytycznym ujęciu, główne myśli Romana Dmowskiego.
Do omówienia Maćkowi nadal zostały faszystowskie symbole, kwestia zawłaszczania barw narodowych i cyniczne wykorzystywanie pojęć takich jak "honor" i "Ojczyzna".
- I oczywiście jeszcze kwestia tego, jak autorytarna władza legitymizuje skrajne, nacjonalistyczne ugrupowania zawłaszczające przestrzeń publiczną - mówi warszawianin. Jak dodaje, tę opowieść może pominą, bo Hania jest już bardzo zmęczona i przygnębiona.
- No i poza tym sama zobaczy jutro.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.