Dramat rekruterów. Firma zmieniła nazwę, by zatrudnić pracownika, i to może już być standard

ASZdziennik
Polscy HR-owcy mają ciężki orzech do zgryzienia. Jak się okazuje, dla wielu potencjalnych pracowników obietnica owocowych czwartków i mgliste hasła o młodym, dynamicznym zespole to już za mało. Co robić i jak ich zdobyć? - zastanawiają się przed komputerami.
Fot. mat. prasowe
No bo przecież nie mogą non stop zmieniać nazwy tak jak zrobiła to ta firma IT.

Polska firma Boldare, budująca produkty cyfrowe dla zagranicznych klientów (współtworzyła m.in. BlaBlaCar) chciała zrekrutować kolesia imieniem Arek. No i podeszła do tego tak:
Fot. LinkedIn/Magdalena Plasun
- Zmieńcie nazwę na Boldarek i wchodzę w to - napisał śmieszek Arek, któremu znajomy pracujący w Boldare podrzucił informację, że szukają designera.

No i zmienili.
Fot. LinkedIn/Magdalena Plasun
Nie jest pewne, co nowego wymyśli firma Boldare, kiedy będzie chciała zatrudnić osoby o imionach takich jak Hubert, Małgorzata, Ksawery czy Jowita. Być może nie każde tak idealnie sklei się z ich własną nazwą, no ale sami tego chcieli.


Co gorsza, nie wiadomo, jak poradzą sobie inni.

- Do tej pory wystarczało, że podawałam widełki w ogłoszeniu i obiecywałam pakiet MultiSport - mówi Alicja, rekruterka z Warszawy. - A teraz co, mam na głowie stanąć?

- Czy teraz wszyscy kandydaci będą chcieli przyjść na rozmowę tylko po takiej akcji? - trapi się Konrad z działu HR w poznańskiej korporacji, która nie jest tak wyluzowana jak Boldare i możliwe, że nie pozwoli mu sobie zmienić dla jaj nazwy firmy na oficjalnej stronie.

- W Boldare nie ma managerów, więc dużo łatwiej przechodzą im tego typu akcje - dodaje Konrad z nutą zazdrości, bo - jak przyznaje - jego szef pewnie nie zgodziłby się na takie śmieszki.

Wciąż nie wiadomo tylko jednego.

Czy ta nowa firma Boldarek też rekrutuje.

To jest ASZdziennik dla Boldare. Te skriny są prawdziwe.